Trzaskowski pytany w TVN24, jakim obciążeniem jest dla niego problem reprywatyzacji w Warszawie, stwierdził, że... „to trudny temat”.
- Reprywatyzacja to jest bardzo trudny temat. To jest temat, który wymaga bardzo dużo pokory, natomiast, żeby go rozwiązać trzeba przede wszystkim zadośćuczynić wszystkim tym, którzy zostali poszkodowani – mówił Trzaskowski.
Pytany, czy komisja weryfikacyjna przyniosła korzyści, stwierdził, że „jest to tylko i wyłącznie teatr polityczny”
- To, co wyprawia Patryk Jaki, bo on nie chce pomóc tak naprawdę ludziom, tylko chce przedłużać w nieskończoność rozmowę na ten temat – przekonywał Jaki.
Jego zdaniem, problem reprywatyzacji mogłaby rozwiązać ustawa i przypominał, że Platforma złożyła projekt takiej ustawy w Sejmie w 2016 r.
Po chwili jednak, postanowił wbić szpilę Hannie Gronkiewicz-Waltz. Pytany o to, jaka jest wina prezydent stolicy w tzw. aferze reprywatyzacyjnej, wskazywał na jej... zbytnią ufność.
- Jest taka wina, że ufała ludziom, którym nigdy nie powinna zaufać. Hanna Gronkiewicz-Waltz postanowiła polegać na ludziach, którzy zostali zatrudnieni przez jej poprzedników, nie należało ufać im do końca – stwierdził Trzaskowski.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej odniósł się również do ewentualnej likwidacji komisji weryfikacyjnej. Myślał, myślał i... wymyślił, że komisja z nową twarzą mogłaby działać przy stołecznym ratuszu.
- Być może taka komisja może działać przy ratuszu i nie będzie wykorzystywana politycznie, tylko by się zabrała za wyjaśnianie problemów, bo na razie Patryk Jaki spowodował totalny chaos – twierdzi Trzaskowski.
Jednak gdy Trzaskowskiemu przypomniano raport, który w poniedziałek ogłosiła komisja weryfikacyjna, kandydatowi PO i Nowoczesnej nieco zrzedła mina.
Z treści raportu wynika, że miasto straciło na reprywatyzacji 21,5 mld zł. Co na to Trzaskowski? Problemu nie widzi... Uznał, że wyliczenia komisji weryfikacyjnej „są z sufitu”.