Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Obywatelstwo dla dywersanta lub szpiega? Polskie prawo ma poważne luki

Dywersja, sabotaż, praca dla obcego wywiadu, akty terroryzm, czy inne poważne przestępstwa nie mogą być powodem pozbawienia cudzoziemca przyznanego mu polskiego obywatelstwa. Służby alarmują, by lukę w polskim prawie jak najszybciej usunąć.

Polska na tle innych krajów ma bardzo liberalne wymogi, jeśli chodzi o uzyskiwanie obywatelstwa przez cudzoziemców. Zgodnie z przepisami może się o nie ubiegać każdy obcokrajowiec mieszkający na stałe w naszym kraju przez trzy lata. 

"Polska nie dysponuje mechanizmami prawnymi pozwalającymi na odebranie obywatelstwa w przypadkach istotnego zagrożenia bezpieczeństwa narodowego lub innych uzasadnionych okolicznościach – nawet w sytuacji uzyskania obywatelstwa na podstawie fałszywych danych lub w inny przestępczy sposób” – alarmują byli oficerowie służb z Frontline Foundation w swoim raporcie cytowanym przez "Rzeczpospolitą".

Współzałożyciel organizacji gen. Maciej Materka, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zaznaczył, że od wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie minęły właśnie 3 lata, stąd należy się liczyć z zalewem dokumentów o przyznanie polskiego obywatelstwa przebywających w naszym kraju uchodźców. Przestrzegał, że w tym gronie mogą być osoby odpowiednio legendowane, ulokowane przez obcy wywiad, który wykorzysta nasze przepisy i procedury demokratyczne, łatwość uzyskania polskiego obywatelstwa i brak możliwości jego odebrania.

W jego opinii brak szybkiej reakcji i wprowadzenia zmian w prawie może doprowadzić do wzrostu zagrożenia: "od zamachów terrorystycznych po ruchy polityczne generowane przez obce służby".

Tak to (nie) działa w praktyce

Portal rp.pl przypomniał przypadek prawnika z polskim i rosyjskim obywatelstwem skazanego za szpiegostwo na rzecz Kremla. Stanisław Sz. pracował na rzecz wojskowego wywiadu (GRU) i jak wynika z wyroku pozyskał dwa źródła osobowe. Po odbyciu kary w polskim więzieniu wyszedł na wolność po 7 latach odbycia kary.

"Stał się rzutkim biznesmenem, bywa na kilkudziesięciu imprezach rocznie, pojawia się w ambasadach. Bryluje na konferencjach w sprawie odbudowy Ukrainy” – ujawnił niedawno portal Frontstory.pl, zauważając, że „jego aktywność przypomina tę, którą przed aresztowaniem prowadził na zlecenie GRU”.

Popełnione przez niego przestępstwa zgodnie z obowiązującym prawem nie doprowadziły do odebrania Stanisławowi Sz. polskiego obywatelstwa.

Źródło: niezalezna.pl, rp.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane