Stara się wprowadzić pewien dualizm w naszej polityce międzynarodowej. Usiłuje obsadzić się w roli aktora polityki zagranicznej - mówił wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk w programie red. Michała Rachonia "Jedziemy", odnosząc się do aktywności marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego z ostatnich tygodni.
Delegacja Komisji Weneckiej, w której składzie są eksperci z Bułgarii, Irlandii, Szwecji i Niemiec, przyjeżdża dzisiaj do Warszawy na dwudniowe rozmowy w związku z pracami nad przygotowaniem pilnej opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych. O wydanie opinii wystąpił do Komisji Weneckiej marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk ocenił na antenie TVP Info, że działania marszałka Senatu są „zastanawiające i wymagają wyjaśnień”.
Przyglądam się panu marszałkowi od strony aktywności międzynarodowej. Stara się wprowadzić pewien dualizm w naszej polityce międzynarodowej. Usiłuje obsadzić się w roli aktora polityki zagranicznej
- mówił wiceszef MSZ w programie „Jedziemy”. Dodał, że „nie ma takiego konstytucyjnego umocowania i wprowadza to zamieszanie”.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki 19 grudnia ub.r. przyjął ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa. Tematami rozmowy były relacje między Polską a Rosją oraz "możliwość odnowienia współpracy na szczeblu izb wyższych parlamentów". To zbiegło się ze skandlicznymi słowami prezydenta Federacji Rosyjskiej m.in. o tym, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski.
#Jedziemy |@SzSz_velSek: To jest bardzo niepokojące kiedy trzecia osoba w państwie próbuje mieszać w polityce zagranicznej. Marszałek Grodzki podjął szereg działań mających na celu wprowadzenie dualizmu do polityki międzynarodowej. Brakuje mu jedynie umocowania konstytucyjnego. pic.twitter.com/YSLwvVDHhr
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) 9 stycznia 2020
Odnosząc się do spotkania z rosyjskim przedstawicielem, Szynkowski vel Sęk wskazał, że marszałek Senatu „spotykać się oczywiście, może, ale musi to robić w konsultacji i linii polityki zagranicznej, prowadzonej przez rząd i pana prezydenta”.
Pan marszałek Senatu nas o tym spotkaniu poinformował, ale go nie uzgodnił. To zdecydowana różnica. Przykład spotkania z ambasadorem rosyjskim, zorganizowane w takim, a nie innym momencie, pokazuje, że ono ma swoje konsekwencje
- ocenił wiceszef MSZ w rozmowie z red. Michałem Rachoniem.
Powoływaliśmy się na zasadę wzajemności. Nasz ambasador w Moskwie jest przyjmowany na poziomie wiceprzewodniczącego Rady Federacji, odpowiednika polskiego Senatu. Zgodnie z żelazną zasadą dyplomacji i wzajemności, ambasador Federacji Rosyjskiej nie powinien być traktowany inaczej. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, ranga spotkań z przedstawicielem Rosji powinna być jeszcze niższa. Pytanie, czy takie spotkanie jest w ogóle konieczne?
- mówił dalej wiceminister.
Ocenił, że „słowa prezydenta Putina padły w niewielkim odstępie czasu, ale przed spotkaniem pana marszałka Grodzkiego z ambasadorem Federacji Rosyjskiej”.
Ta wiedza jednak nie zdążyła dotrzeć do marszałka Grodzkiego. Nie poruszał tego zagadnienia w rozmowie. To wynika z notatki ze spotkania, o którą poprosiliśmy
- podkreślił.