"Gazeta Wyborcza" postanowiła "zneutralizować" blamaż totalnej opozycji, do którego doszło podczas demonstracji w tzw. "obronie wolnych sądów". Dzięki filmikowi zamieszczonemu w mediach społecznościowych, cała Polska miała okazję zobaczyć prawdziwe oblicze lewackich demonstrantów. Głównym "bohaterem" filmu okazał się Michał Modlinger - student szkoły filmowej w Łodzi, który miotając się w histerycznym amoku obrażał mundurowych, a także naruszył ich nietykalność. Skandalu nie dało się w żaden sposób wytłumaczyć , więc dziennikarze z Czerskiej postanowili "ugryźć temat" z innej strony, robiąc z 28-letnim mężczyzna wywiad, w którym zadymiarz przyznał, że... jest idiotą.
"Gazeta Polska" ujawniła, że dziadek agresywnego młodzieńca walczył z podziemiem niepodległościowym jako stalinowski prokurator, mama zakładała KOD, a tatuś szkoli od lat młodych dziennikarzy TVP.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komunistyczne tradycje obrony demokracji. Rodzinne powiązania zadymiarza spod Pałacu
Jak wiadomo "Wyborcza" nie lubi grzebania w życiorysach, więc nie pozostało nic innego, jak zrobić z "resortowego chłopca"... idiotę.
Na pytanie dziennikarza "Wyborczej" - jak to się stało, że znalazł się wśród protestujących przed pałacem prezydenckim, Modlinger odparł, że trudno go nazwać zaangażowanym działaczem.
Nie należę do żadnej organizacji. Uaktywniam się raczej w sytuacjach skrajnych. Chodzę wtedy na protesty.
- powiedział zadymiarz.
Podobno podczas rodzinnej kolacji dowiedział się, że prezydent Duda podpisał ustawę o Sądzie Najwyższym i tak się tym przejął, że postanowił dołączyć do demonstracji.
Jak stwierdził, bardzo go zbulwersowała "brutalność" policji.
Demonstranci wołali o pomoc. W pewnym momencie jedna z zatrzymanych osób odwróciła się i rozpoznałem, że to nauczyciel z mojego liceum.
- żalił się w "Wyborczej" Modlinger.
Podobno to go bardzo wzburzyło, a oliwy do ognia dolał policjant, który miał się do niego zwrócić w wulgarny sposób. Dodał, że wszyscy wznosili okrzyki "ZOMO", a on nie był wodzirejem.
Film kolportowany przez media pokazuje zupełnie co innego, więc młody filmowiec postanowił się jakoś wytłumaczyć.
Studiuję w szkole filmowej, jestem operatorem. Wiem, jak działa kamera. Wiem, że wyglądam jak pacan, który bez sensu drze ryja w stronę policjantów. Nie widać na tym nagraniu jednak dlaczego.
- oznajmił.
Już po wszystkim pomyślałem o sobie: co za idiota. Zajmuję się filmem i dałem się wykorzystać. Zabrakło mi refleksu, żeby pomyśleć, że z boku może to źle wyglądać i być wykorzystane przeciwko protestującym
- dodał i nie omieszkał się pożalić na straszliwą falę hejtu, która go "dopadła" po ujawnieniu materiałów przez TVP.
Cóż można dodać do tej wzruszającej opowieści młodego filmowca? Nas zatkało, a jeśli Państwo macie jakieś ciekawe pomysły, zapraszamy do komentowania.