Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Nowy podatek obedrze Polaków do ostatniego grosza

Nowe prawo ma wejść w życie za niespełna dwa lata, ale skutki odczujemy znacznie szybciej. Eksperci już teraz biją na alarm, a wyliczenia są bezlitosne. Miliony Polaków mogą zostać obciążone dodatkowymi opłatami, które uderzą w domowy budżet mocniej niż jakikolwiek wcześniejszy podatek. Choć wielu jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, to może być jeden z największych ciosów finansowych ostatnich lat.

Od 2027 roku w życie wejdzie system ETS2. To unijny mechanizm, który rozszerzy opłaty za emisję dwutlenku węgla na gospodarstwa domowe i sektor transportu. Choć brzmi technicznie, jego konsekwencje będą odczuwalne dla niemal każdego Polaka. Oznacza to realne, coroczne obciążenia finansowe dla rodzin, które korzystają z gazu, węgla czy nawet ciepła systemowego. Eksperci mówią wprost: nowy podatek klimatyczny uderzy po kieszeni jak żaden inny do tej pory.

To średnio 4000 zł miesięcznie!

Według szczegółowej analizy przygotowanej przez Wandę Buk (była wiceminister w resorcie cyfryzacji) i Marcina Izdebskiego (Fundacja Republikańska), rodziny ogrzewające swoje domy gazem zapłacą średnio ponad 6300 zł do 2030 roku, a do 2035 roku koszt ten wzrośnie do 24 000 zł. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja osób korzystających z węgla. W ich przypadku suma nowych opłat może sięgnąć niemal 39 000 zł. Mówimy więc o średnim rocznym obciążeniu rzędu 4 tysięcy zł i to tylko za ogrzewanie.

To nie wszystko. W Polsce wciąż około 4,6 miliona domów korzysta z węgla, a 3,2 miliona z gazu. Łącznie to niemal osiem milionów gospodarstw domowych (ponad połowa wszystkich w kraju), które znajdą się w bezpośrednim zasięgu nowego systemu. Ale i ci, którzy mieszkają w blokach, nie powinni czuć się bezpieczni. Ciepło systemowe także będzie drożeć, ponieważ elektrociepłownie obciążone zostaną opłatami za emisję, które następnie przeniosą na odbiorców.

Bruksela pozostaje nieugięta

Bruksela teoretycznie przewidziała rekompensaty. Polska ma otrzymać około 153 miliardów złotych na łagodzenie skutków systemu ETS2. Te środki mają sfinansować termomodernizacje, inwestycje w OZE i pomoc dla najbiedniejszych. Problem w tym, że skala potrzeb przewyższa dostępne środki, a czas ucieka. Rząd już dziś prowadzi negocjacje, by opóźnić wdrożenie systemu lub wprowadzić dłuższy okres przejściowy. Bruksela jednak pozostaje nieugięta. 1 stycznia 2027 to data graniczna, która nadal widnieje w dokumentach.

Wprowadzenie ETS2 będzie miało także efekt domina. Wyższe koszty paliw uderzą w transport – zarówno publiczny, jak i prywatny. Firmy kurierskie, przewoźnicy, branże energochłonne – wszyscy będą zmuszeni podnieść ceny. Według szacunków unijnych analityków (potwierdzonych przez raporty z Komisji Europejskiej), ETS2 może podnieść inflację w krajach Europy Środkowo-Wschodniej o 2 do 3 punktów procentowych w pierwszych latach działania systemu.

Podrożeje żywność, transport i usługi

W efekcie koszty życia wzrosną na wielu poziomach. Więcej zapłacimy za żywność, transport, energię i usługi. Eksperci alarmują, że system ETS2 może doprowadzić do masowego pogłębienia zjawiska ubóstwa energetycznego. W Polsce, gdzie wiele domów wciąż jest nieocieplonych, a dochody relatywnie niskie, dodatkowy wydatek kilku tysięcy złotych rocznie to bariera nie do pokonania.

I choć unijni urzędnicy zapewniają, że system ten ma służyć klimatowi, w wielu polskich domach stanie się on źródłem poważnych problemów finansowych. W sytuacji, gdy większość Polaków nie ma nawet świadomości nadciągającej zmiany, brak przygotowania może mieć bolesne konsekwencje. 

Źródło: niezalezna.pl