Porzuciła dziecko w pustostanie
Matka nowo narodzonej dziewczynki, którą 15 kwietnia wieczorem przypadkowy przechodzień znalazł w pustostanie przy ul. Zgierskiej w Łodzi jest w szpitalu. Tam w czwartek przesłuchał ją prokurator.
"Kobieta usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa dziecka w zamiarze ewentualnym. Zatrzymany jest także ojciec porzuconej dziewczynki. Został przesłuchany w charakterze świadka, a w najbliższych godzinach prokurator zdecyduje o tym, czy i jakie usłyszy zarzuty"
– przekazał prokurator Paweł Jasiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, po zakończeniu przesłuchania.
Zagrożeniem za usiłowanie zabójstwa jest nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności, ale prokurator Paweł Jasiak zaznaczył, że w tym przypadku prokurator w toku śledztwa oceni, czy nie zachodzi typ uprzywilejowany usiłowania zabójstwa dotyczący matki, która dokonuje tego czynu pod wpływem porodu.
Co z ojcem dziecka?
Prokurator dodał, że dla dalszego losu ojca dziecka decydująca będzie weryfikacja jego zeznań i ocena ich wiarygodność.
"Musimy sprawdzić czy nie ma sprzeczności zeznań świadka z zapisami monitoringu, ustalić, gdzie dokładnie odbył się poród i czy rzeczywiście kobieta sama przebywała w tym pustostanie"
– przekazał prokurator.
Podejrzana złożyła przed prokuratorem obszerne wyjaśnienia. Przyznała się do zarzutu. Powiedziała, że była w szoku, udała się do pustostanu i podczas załatwiania potrzeby fizjologicznej urodziła dziecko. Podejrzana początkowo twierdziła, że nie wiedziała, że jest w ciąży, ale w trakcie przesłuchania przyznała jednak, że wiedziała o tym, ale bała się przyznać partnerowi.
Mają dwoje innych dzieci
Para (36-letnia kobieta i jej 44-letni partner) ma dwoje innych dzieci. Status władzy rodzicielskiej wobec całej trójki potomstwa zostanie ustalony przez sąd rodzinny.
"Nastąpi to przy aktywnym działaniu prokuratury, która będzie uczestniczyła w postępowaniu dotyczącym władzy rodzicielskiej i ewentualnym umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej"
– wskazuje prokurator.
W krwi dziecka - narkotyki
Dziewczynka trafiła do Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, gdzie zajęli się nią lekarze z Kliniki Neonatologii. Obecnie przechodzi niezbędne badania i kurację. Prokurator ujawnił, że podczas badań wyszło na jaw, że dziecko miało we krwi amfetaminę.
"Musimy zweryfikować, w jaki sposób narkotyk znalazł się we krwi dziecka"
– przekazano.
Lekarze z CSK UM w Łodzi ocenili, że dziewczynka miała bardzo dużo szczęścia, bo została odnaleziona krótko po porzuceniu, a wieczór był ciepły. Mimo znacznego wychłodzenia, udało się ustabilizować stan dziewczynki.