W dzisiejszym materiale dla serwisu informacyjnego "Dzisiaj" w Telewizji Republika Adrian Borecki ujawnił nowe fakty na temat słynnego już domu Arkadiusza Myrchy i Kingi Gajewskiej. Okazuje się, że nieścisłości dotyczących willi polityków jest zdecydowanie więcej, niż się to początkowo wydawało.
Posłowie Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha są małżeństwem i pobierają publiczne pieniądze na wynajem mieszkania w Warszawie. Mieszkanie jest jedno, dodatki dwa - wszak, co nie dziwi, mieszkają oni razem. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niewiele ponad pół godziny jazdy autem od Sejmu politycy mają dom. Tu również nie brakuje kontrowersji - Myrcha twierdzi, że dom jest budowany od lat i wciąż "kute są ściany" z powodu niedoróbek; Gajewska dosłownie dwa dni temu wpisała do rejestru korzyści... darowiznę "domu w budowie" od rodziców. Termin był nieprzypadkowy - tego samego dnia Telewizja Republika ujawniła, jak wygląda willa państwa Myrchów.
Dziś w programie "Dzisiaj" w TV Republika Adrian Borecki przekazał nowe fakty w tej sprawie. Borecki przypomniał, że od trzech dni Republika sprawdza postępy prac, lecz żadnej ekipy remontowej na miejscu nie było, choć Myrcha twierdzi, że trwają prace wykończeniowe.
Republika pokazała zdjęcie z Google Maps z czerwca 2023 r., na którym widać, że dom już stoi, choć teren wokół nie jest zagospodarowany. Ale w oświadczeniu majątkowym Gajewskiej z sierpnia 2023 r. domu nie było, pojawił się w listopadowym oświadczeniu. Tylko, że Gajewska nie wykazała go w rejestrze korzyści. Zrobiła to dopiero 7 października, kiedy Republika ujawniła, jak wygląda dom Gajewskiej i Myrchy. - To oczywiście złamanie prawa, bo na wprowadzenie zmian jest 30 dni, a tu minęło ponad 330 dni, bo darowiznę Gajewska otrzymała 11 sierpnia (2023) - stwierdził Borecki.
W oświadczeniu jest dom, a nie ma działki. Nie wiadomo do kogo należy, ale według oświadczenia - nie do Kingi Gajewskiej
To nie koniec. Z ksiąg wieczystych wynika, że Gajewska i Myrcha ma dom od 11 sierpnia 2023 r., a dziś Myrcha mówił o budowie trwającej "od kilku lat". Republika sprawdziła: dom nie jest oddany do użytku, ale na miejscu... nie ma żółtej tabliczki oznaczającej budowę. A to też jest złamanie prawa!