W piątek 28 września do szpitala w Krotoszynie trafiło 6-miesięczne niemowlę, które połknęło agrafkę. Po zrobieniu zdjęcia RTG, z którego wynikało, że agrafka jest otwarta, rodzice wraz z dzieckiem zostali odesłani do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Do placówki zamiast karetką, musieli... dostać się sami. Dziecko w drodze zaczęło się krztusić. Małżeństwo poprosiło o eskortę policjantów z krotoszyńskiej drogówki. "Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie zleciła policji zabezpieczenie dokumentacji medycznej" - dowiedziała się niezalezna.pl.
Dyżurująca w krotoszyńskim szpitalu lekarka zleciła zrobienie dziecku badania RTG. Wynikało z niego, że chłopiec faktycznie połknął agrafkę i była ona otwarta. Mimo to lekarka stwierdzając, że 6-miesięczne dziecko jest w dobrym stanie zaleciła rodzicom zawiezienie go do innej placówki - oddalonej o 40 km. Małżeństwo wraz z dzieckiem musiało dojechać tam na własną rękę. W drodze chłopiec zaczął się krztusić. Przerażeni rodzice zatrzymali się więc przy napotkanym po drodze radiowozie i poprosili o pomoc w jak najszybszym przetransportowaniu dziecka do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
- Na granicy powiatów krotoszyńskiego i ostrowskiego pilotowanie samochodu przejęli policjanci z Ostrowa Wlkp. – poinformowała rzecznik prasowy ostrowskiej policji Małgorzata Łusiak.
Na oddziale SOR w Ostrowie Wlkp. lekarz dyżurujący stwierdził, że agrafka utknęła w okolicy tchawicy. Podjęto decyzję o przetransportowaniu niemowlęcia do kliniki we Wrocławiu. Chłopca odwieziono karetką pod czujnym okiem lekarza ratownika i pielęgniarki.
Szpital w Krotoszynie, wydał w tej sprawie oficjalne oświadczenie:
Informujemy, że 28 września o 18.00 na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Krotoszynie przyjęty został 6-miesięczny chłopiec, przywieziony przez swoich rodziców, z podejrzeniem połknięcia ciała obcego. Nie jest prawdą, jakoby lekarka pełniąca wówczas dyżur odmówiła przyjęcia i zbadania pacjenta. Dziecku została udzielona wszelka możliwa pomoc, natychmiast po dotarciu na SOR wykonane zostało zdjęcie RTG, z którego wynikało, że ma on agrafkę w przełyku. W chwili przyjmowania pacjenta, dziecko było pogodne, bawiło się ze swoim ojcem.
Lekarka skierowała pacjenta na oddział chirurgii dziecięcej, jaki znajduje się w Ostrowie Wlkp., gdzie kieruje się takie przypadki. Szpital w Krotoszynie nie ma odpowiedniego sprzętu, który umożliwiałby usunięcie ciała obcego u niemowlaka.
Dziecko w chwili badania lekarskiego nie miało niepokojących objawów dotyczących niewydolności krążeniowej czy oddechowej, nie miało też zaburzeń połykania, ani innych cech niepokojących, które zagrażałyby jego życiu. Aby przyspieszyć transport do Ostrowa, biorąc pod uwagę stabilny stan dziecka, lekarka zaproponowała, by na oddział chirurgii dziecięcej rodzice przewieźli synka własnym samochodem. Pacjent wypisany został o 18.10.
Sławomir Pałasz, rzecznik prasowy SPZOZ w Krotoszynie
W celu zweryfikowania zdarzenia i zachowania lekarki w szpitalu wszczęto postępowanie wyjaśniające.
Sprawą zajęła się też prokuratura, która ustala, czy decyzja lekarki, o odesłaniu dziecka do innej placówki bez nadzoru lekarza była słuszna i czy nie zlekceważono zagrożenia dla życia lub zdrowia dziecka.
Jak się dowiedzieliśmy prokuratura zleciła zabezpieczenie dokumentacji medycznej.
- W związku z medialnymi doniesieniami, w dniu 29 września Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie zleciła policji zabezpieczenie dokumentacji medycznej, przesłuchanie świadków i wykonanie czynności w celu zabezpieczenia materiału dowodowego, w celu dokonania oceny prawnej w zakresie wszczęcia postępowania. Obecnie materiał jest gromadzony, zostanie przesłany do Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie i po przeanalizowaniu go zostanie podjęta decyzja w zakresie wszczęcia postępowania i zweryfikowania okoliczności zdarzenia w trybie procesowym
- powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim prok. Maciej Meler.