Od około roku trwa proceder przerzucania migrantów przez stronę niemiecką na terytorium Polski. Jaka jest skala tego zjawiska? Oficjalnie dowiedzieć można się tego jedynie ze źródeł niemieckich, gdyż strona polska - jak wielokrotnie informował portal niezalezna.pl - takiego rejestru nie prowadzi. Według danych RFN, tylko w 2024 r. "zawróceń" migrantów z Niemiec do Polski był 9369.
W ostatnich tygodniach proceder przybrał na sile. Polacy zorganizowali się w oddolnych inicjatywach, takich jak Ruch Obrony Granic, by przeciwdziałać temu, co robią niemieckie służby. Zarzucane jest przy tym służbom nieadekwatne reagowanie na przerzucanie do Polski migrantów z Niemiec. Według informacji medialnych, w Straży Granicznej ma narastać niezadowolenie.
Na jakiej podstawie?
Wiele kontrowersji budzą także podstawy, na których Niemcy opierają proceder "zawracania" migrantów do Polski.
Tak m.in. o Somalijczykach zatrzymanych w Szczecinie pisał niedawno na naszych stronach Tomasz Duklanowski:
"Policja poinformowała, że zatrzymani Somalijczycy to „osoby, które przebywają na terenie Polski legalnie”. Ale aby mieć taki status, należy posiadać wizę, a migranci nie mieli nawet paszportów. Trzymali jedynie jakieś podejrzane dokumenty wydane przez Niemców. Dlaczego podejrzane? Bo niemiecka policja wypełnia je jedynie na podstawie deklaracji zatrzymanych i mogli oni powiedzieć, co im było wygodne, na temat miejsca swojego pochodzenia. Nie wiadomo, jak ci ludzie dostali się do Niemiec. Ale za każdym razem niemieccy funkcjonariusze wpisują, że przybyli z Polski, i to jest wystarczająca podstawa do tego, żeby wezwać polską Straż Graniczną i przekazać nam przybyszów z Afryki".
Media donoszą, że podobne działania podejmowane są np. w zakresie ustalania daty urodzenia migrantów, i zaczynają być oni niekiedy określani mianem "urodzonych 1 stycznia" ze względu na datę, jaka wpisywana jest w dokumenty.
Niemiecka samowola na granicy
Działalność grup polskich obywateli, próbujących zatrzymać proceder przerzutu migrantów do Polski, spotyka się z ostrą krytyką zarówno polskiego obozu rządzącego z Donaldem Tuskiem na czele, jak i strony niemieckiej.
"Der Spiegel" pisał ostatnio, że "polski Ruch Obrony Granic chce storpedować niemiecką politykę odsyłania migrantów".
Tekst "Spiegla" ujawnił jednak jedno z działań na granicy, którego dopuścili się niemieccy funkcjonariusze.
"Niemiecka policja próbowała odesłać na stronę polską 18-letniego Afgańczyka. Z wewnętrznego raportu niemieckich władz wynika, że akcja nie powiodła się z powodu sprzeciwu „skrajnie prawicowej straży obywatelskiej” – czytamy w „Spieglu”. Sześciu członków Ruchu Obrony Granic zmusiło młodego Afgańczyka do powrotu na stronę niemiecką" - relacjonuje portal dw.com. Przy ponownej próbie przerzucenia Afgańczyka do Polski na granicy w Gubinie, jego wpuszczenia odmówił dowódca oddziału polskiej Straży Granicznej.
Co zrobili Niemcy?
Jak wynika z tekstu "odstawili migranta z Afganistanu na inne przejście graniczne – do położonego 60 km dalej Bad Muskau, gdzie nie było ani działaczy ROG, ani polskiej straży granicznej". "Spiegel" podaje, że nie był to odosobniony incydent.
Niemcy zatrzymują Polaków
To nie jedyne działanie niemieckich służb, które budzi uzasadnione oburzenie w Polsce.
25 czerwca 2025 r. niemiecka policja zatrzymała dwóch Polaków z organizacji obywatelskich pilnujących granicy. Do zdarzenia doszło na przejściu granicznym Lubieszyn-Linken.
Niemiecka policja zatrzymała uczestników patrolu obywatelskiego na przejściu granicznym w Lubieszynie.
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) June 25, 2025
Widać, że sprawa obrony granicy przez samym polskich obywateli budzi wielką złość niemieckich służb. Polacy mogą pokrzyżować im plany! Ruszamy patrolować granice!… pic.twitter.com/bFmOW6wL2O
Minionej nocy do działań niemieckich policjantów wobec Polaków miało dochodzić w pobliży Krzewiny Zgorzeleckiej.
- Doszło do próby zatrzymania polskich wolontariuszy Ruchu Obrony Granic przez Bundespolizei na polskim terytorium - przekazał w sobotę późnym wieczorem Robert Bąkiewicz, lider Ruchu Obrony Granic. Zatrzymaniu miały towarzyszyć "agresywne okrzyki".
Zamieścił także nagranie z granicy w Krzewinie, gdzie samochód po niemieckiej stronie oślepiał światłami grupę polskich aktywistów. Sytuacja ta budziła skojarzenia z działaniami hybrydowymi na granicy polsko-białoruskiej, gdzie podobne praktyki wobec polskich strażników stosowali funkcjonariusze reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Przyjechałem na miejsce, w którym doszło do incydentu z bundespolizei. Niemiecka policja zachowywała się prowokacyjnie, próbując nas oślepiać światłami.
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) July 5, 2025
Przebywający tam nasi koledzy potwierdzili, że Niemcy chcieli ich zatrzymać, bardzo agresywnie krzycząc.
Okoliczności całego… pic.twitter.com/W7XIeQJUuY
Drony pod specjalnym nadzorem
Niedawno Bąkiewicz informował o wyposażeniu grup obywatelskich w specjalistyczne drony z kamerami termowizyjnymi, 20 radiostacji, a także fotopułapki, kamery nasobne i lornetki.
"Dzięki Waszemu wsparciu granica będzie jeszcze lepiej chroniona!" - stwierdził lider ROG.
Drony jednak ewidentnie nie spodobały się stronie niemieckiej. W sieci pojawiło się nagranie, na którym niemieccy policjanci mają próbować zakłócić pracę drona latającego po polskiej stronie granicy.
Niemieckie służby zakłócają sygnał polskiego drona, który lata po stronie Polski. pic.twitter.com/QIKJF5SOtv
— Codziennik z Mordoru (@mordownik4u) July 6, 2025
Także polska policja wystosowała komunikat, zgodnie z którym "od wczoraj [tj. 4 lipca] wprowadzone zostały ograniczenia lotów BSP (dronów) do 05.08.2025 r" w związku z czasowym przywróceniem kontroli na granicy. Policyjna informacja wzbudziła wiele emocji.
Wypytywanie Polaków na granicy
Poseł PiS, Dariusz Matecki, zamieścił nagranie, na którym - jak relacjonuje - "niemiecka policja przekracza granicę i wypytuje Polaków o agresywne zachowania". Zdarzenia ma mieć miejsce na granicy polsko-niemieckiej w Dobieszczynie (woj. zachodniopomorskie).
- Straż Graniczna, po co Niemcy to robią? To jedna z trzech takich sytuacji dzisiaj w różnych miejscach na przejściach granicznych przy Szczecinie. Niemiecka policja nie może samodzielnie przekraczać polsko-niemieckiej granicy w celu prowadzenia działań służbowych bez odpowiedniej zgody lub podstawy prawnej. Nie jest to ani pościg transgraniczny ani wspólny patrol. Bez zgody polskich władz lub podstawy prawnej ich działania na terytorium Polski są nielegalne
- wskazał Matecki.
Dobieszczyn, niemiecka policja przekracza granicę i wypytuje Polaków o agresywne zachowania. @Straz_Graniczna po co Niemcy to robią? To jedna z trzech takich sytuacji dzisiaj w różnych miejscach na przejściach granicznych przy Szczecinie.
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) July 5, 2025
Niemiecka policja nie może samodzielnie… pic.twitter.com/sgYuXP7JDJ
Na bezprawność części działań zwracał uwagę także dr Bartosz Lewandowski, adwokat.
- W przypadku przekroczenia uprawnień przez niemieckiego funkcjonariusza na szkodę polskiego obywatela, śledztwo może prowadzić Prokuratura w Polsce. Posiadamy w tym zakresie jurysdykcję - zaznaczył.
Niemcy nie poważają Schengen
Szef rządu Donald Tusk zapowiedział we wtorek przywrócenie od 7 lipca czasowej kontroli na granicy z Niemcami i Litwą. Wyjaśnił, że jest to konieczne, aby zredukować do minimum niekontrolowane przepływy migrantów. Kontrole mają trwać 30 dni.
Kodeks Schengen przewiduje, że kontrole graniczne w strefie Schengen mogą być przywrócone maksymalnie do sześciu miesięcy, ale z możliwością przedłużenia do maksymalnie dwóch lat.
"Przykład Niemiec pokazuje jednak, że państwa członkowskie mogą prowadzić kontrole dowolnie długo. Berlin wprowadził je na granicy z Austrią już w 2015 r. w związku z kryzysem migracyjnym i nie tylko nie zniósł ich od 10 lat, ale we wrześniu 2024 r. zdecydował się przywrócić je na przejściach ze wszystkimi dziewięcioma sąsiadami" - pisaliśmy na naszych stronach.