\"Nie polemizować, zniszczyć\" - tak ks. Kazimierz Sowa mówił o \"Gazecie Polskiej\". Po wycieku taśm z udziałem duchownego (nagranych w restauracji - nomen omen - \"Sowa i przyjaciele\"), został on wezwany do macierzystej Archidiecezji Krakowskiej. Według najnowszych informacji, ma tam pomagać w parafii św. Floriana, jednak może również podejmować pracę duszpasterską w Archidiecezji Warszawskiej. Potrzebna będzie mu jednak zgoda kardynała Kazimierza Nycza.
"Ks. Kazimierz Sowa przebywając na terenie Archidiecezji Krakowskiej ma pomagać w pracy duszpasterskiej w parafii św. Floriana, ale zgodnie z decyzją metropolity krakowskiego może - w uzgodnieniu z kard. Nyczem - podejmować działania na terenie Archidiecezji Warszawskiej" - do takich informacji dotarła dziś Polska Agencja Prasowa.
Oznacza to, że duchowny, który znany jest z tzw. "taśm prawdy", gdy w restauracji "Sowa i Przyjaciele" blatował się z przedstawicielami świata polityki i biznesu, może znowu wrócić do Warszawy, skąd został wezwany w kwietniu 2017 r. przez abp Marka Jędraszewskiego. Żeby jednak mógł podjąć pracę duszpasterską w Warszawie, będzie potrzebował zgody metropolity warszawskiego, kard. Kazimierza Nycza.
O nim właśnie na jednej z ujawnionych przez TVP Info taśm, ks. Sowa mówił, że "ma słabość do Donalda".
- Sytuacja jest taka, że po stronie Episkopatu są ludzie różnie myślący i na przykład akurat Nycz, Skworc tak samo. Skworc jest absolutnie myślący logicznie facet, bez jakiegoś obciążenia
- mówił ks. Sowa o kard. Nyczu na taśmach ujawnionych w czerwcu przez TVP Info.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ks. Sowa ostro o kard. Nyczu
Ksiądz Kazimierz Sowa jest bohaterem nagrań z restauracji "Sowa i Przyjaciele". Do najbardziej znanych należy to ze spotkania, do którego miało dojść w lutym 2014 r.
Ks. Sowa - podczas spotkania z byłym rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem, byłym ministrem Skarbu Państwa Włodzimierzem Karpińskim, byłym szefem BOR gen. Marianem Janickim i biznesmenem Jerzym Mazgajem - mówił, co należy zrobić z "Gazetą Polską".
"Ks. Sowa: Kopyta jadłeś w Baku?
Mazgaj: Byłem, ale w Baku to byłem, teraz napisała, że byłem w towarzystwie przyjaciół polsko-radzieckich, cały czas mi to pisze k**** ten, no, Gazeta Polska, dzisiaj też podali, że prawda jest to, co powiedział Jarosław Kaczyński, że biznesmeni mają korzenie w PRL-u, taki… Maske (?) (…) był TPPR, a ja rzeczywiście założyłem koło TPPR-u… (…) jak to powiedzieć, gadać z tymi ch*****?
Ks. Sowa: Zniszczyć, Jurek
Mazgaj: I byłem w Baku dwa razy
Ks. Sowa: Jurek, nie polemizować… zniszczyć, naprawdę, tu uważam, że nie ma się wiesz.. żadnych…"
CZYTAJ WIĘCEJ: Wraca afera podsłuchowa. Tak ks. Sowa i Jerzy Mazgaj chcieli niszczyć "Gazetę Polską"
Po ujawnieniu tych "dobrych rad", duchowny absurdalnie tłumaczył się w rozmowie z portalem wp.pl, że "nie pamięta kontekstu rozmowy".
CZYTAJ WIĘCEJ: Ks. Sowa zabiera głos w sprawie nagrań
Potem jednak, na łamach "Gościa Niedzielnego" przypomniał sobie, o jaki kontekst chodziło.
- Ten fragment, który ja słyszałem, dotyczył tego, że opublikowano w "Gazecie Polskiej" jakąś nieprawdziwą informację i w tym przypadku chodziło nie o to, żeby kogoś zniszczyć w sensie fizycznym, tylko w sensie jakiejś obrony, kiedy ktoś pisze nieprawdę. I to jest ten kontekst
- tak twierdził ks. Sowa w rozmowie z "GN".
Ksiądz Kazimierz Sowa często i chętnie udzielał rad, także politykom. Na innym z ujawnionych przez TVP Info nagrań duchowny mówi, jak poprawić PO sondaże.
- Ale słuchaj coś, jakąś małą nadzieję, tzw. wątpiącemu elektoratowi puścić. Musi być. Ludzie, jak nie dostają sygnału, to czują się zrezygnowani. Zobacz, każdy skok w sondażach następował po jakimś pozytywnym sygnale ze sportu
- mówi ks. Sowa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ks. Sowa strategiem Platformy Obywatelskiej
Mało tego, powszechne oburzenie wywołało w społeczeństwie słownictwo, jakim na taśmach posługiwał się duchowny, a także jego obrzydliwe żarty z ofiar komunistycznego terroru.
CZYTAJ WIĘCEJ: Alkoholowa anegdota Grasia i obrzydliwe żarty ks. Sowa
Zaangażowanie ks. Sowy w politykę i interesy już wcześniej budziło reakcję jego przełożonych.
- 16 czerwca 2016 r. ksiądz Kazimierz Sowa został pisemnie upomniany przez ówczesnego metropolitę kard. Stanisława Dziwisza. W liście tym kardynał zastrzegł sobie możliwość upublicznienia jego treści. Zastrzeżenia dotyczyły aktywności medialnej księdza Sowy, która coraz rzadziej miała charakter duszpasterski, a coraz częściej ograniczała się do komentowania bieżących wydarzeń politycznych
- mówił w czerwcu 2017 r. ks. Piotr Studnicki, rzecznik Archidiecezji Krakowskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Zawsze chciałem jeździć porsche"