Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Nie będzie żadnego badania Tupolewa przez stronę polską... "To tylko polityka"

Powodem nie jest śledztwo i badanie, a sytuacja polityczna, która wiąże się ściśle z przygotowywaną rezolucją Rady Europejskiej, zaś wrak TU-154M zostanie ponownie przebadany przez Rosjan - nie Polaków - jedynie w obecności polskich przedstawicieli. Nie będzie żadnego badania przez naszych polskich specjalistów - mówił w Telewizji Republika dr Kazimierz Nowaczyk ekspert podkomisji smoleńskiej.

Agencja TASS, powołując się na rzeczniczkę rosyjskiego Komitetu Śledczego poinformowała, że polscy śledczy wezmą udział w dniach 3-7 września w badaniu agregatów i innych elementów samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Rzeczniczka komitetu Swietłana Pietrienko powiedziała, że strona rosyjska otrzymała wniosek o przeprowadzenie działań na terytorium Federacji Rosyjskiej i rozpatrzyła go pozytywnie.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Znamy datę badania elementów wraku Tu-154M. Kiedy polscy śledczy wyruszą do Rosji?

Do tej informacji odniósł się na antenie Telewizji Republika zastępca przewodniczącego podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego z 10.04.2010 roku w Smoleńsku Kazimierz Nowaczyk.

Jego zdaniem w oficjalnym komunikacie rosyjskim nie chodzi wcale o wspólne badanie szczątków wraku, a o ponowne przeanalizowanie TU-154M przez stronę rosyjską z wyłączeniem polskich śledczych.

Wystarczy przeczytać uważnie ten komunikat. Mówi się o badaniu przez Rosjan w obecności polskich przedstawicieli. Nie mówi się o żadnym badaniu przez polskich ekspertów. Nie będzie żadnego badania przez naszych polskich specjalistów. Po drugie nie jest wiążący jakiś komunikat ze strony rosyjskiej. Wiążąca jest oficjalna odpowiedź rosyjska, jaką dostała polska prokuratura, w której mówi się nie o badaniu, a o oględzinach wraku

- zaznaczył. Nowaczyk przypomniał, że komisja wystąpiła do Rosji poprzez polski MSZ o możliwość zbadania wraku i jego rekonstrukcji. Odpowiedzi podkomisja bezpośrednio nie otrzymała.

Jedziemy tam z własnym sprzętem naukowym, przy pomocy którego moglibyśmy zaplanować badania, jakie uznalibyśmy za rozszerzające naszą wiedzę, z całkowitym dostępem do wszystkich części wraku (...) Tam natomiast - co wynika z komunikatu - mamy być obecni przy badaniach przeprowadzanych przez Rosjan. To mają być tylko oględziny. Ten sam sposób został zastosowany wobec komisji Milera, która na miejscu w Smoleńsku nie mogła prowadzić żadnych własnych badań, tylko obserwować to, co robili Rosjanie. To jest polityka

- stwierdził, dodając jednocześnie, że podkomisja zajmuje się badaniami naukowymi, zaś "polityka Rosjan polega na tym, że już dokonuje się manipulacji przedstawiając oględziny, jakie zaproponowano jako badania", ale też na "wyborze partnerów do rozmów".

Holenderski deputowany do Rady Europejskiej, który przygotował rezolucję RE, mimo swoich próśb, nie otrzymał żadnych materiałów ze strony Rosjan, ani nie został do Rosjan zaproszony, chociaż chciał tam pojechać. Prawdopodobnie to nie był wygodny partner, ponieważ brał udział w pisaniu raportu z katastrofy MH-17. Rosjanie dokładnie sobie wybierają partnera do takich rozmów

- stwierdził.

Nie ma wątpliwości, że powodem nie jest śledztwo i badanie, tylko sytuacja polityczna, która - w moim przekonaniu - wiąże się bardzo ściśle z przygotowywaną rezolucją Rady Europejskiej

- zaznaczył.

 

Reklama