Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Nie 1000, a 116. Tyle "Borsuków" trafi do Wojska Polskiego. I to w ciągu... czterech lat!

"Ręce opadają" - tak ocenił działanie obecnego resortu obrony narodowej, były szef MON - Mariusz Błaszczak. Tym razem chodzi o kolejne ograniczenia w dozbrajaniu Wojska Polskiego. Zamiast 1000 "Borsuków", zgodnie z umową podpisaną w 2023 roku, na wyposażenie armii trafi ich... 116. Zaledwie 30 w ciągu roku.

Co z Borsukami dla polskiego wojska?
Co z Borsukami dla polskiego wojska?
Fot. Tomasz Jędrzejowski//Matthew Foster - Gazeta Polska//Wikipedia Commons

O nieudolności ministerstwa obrony narodowej pod kierownictwem Władysława Kosiniaka-Kamysza i Cezarego Tomczyka, informowaliśmy Państwa już wielokrotnie. I choć były minister resortu, Mariusz Błaszczak, jeszcze w 2023 roku, przed wyborami parlamentarnymi, podpisała wiele umów, na mocy których Wojsko Polskie mogłoby zostać potężnie zaopatrzone w sprzęt, obecne kierownictwo niweczy wszystkie te założenia. A jeśli już cokolwiek uda się "dowieść" - przypisuje to sobie.

Miało być 1000. Będzie 116

Mariusz Błaszczak pisze dziś w mediach społecznościowych o kolejnej zaprzepaszczonej szansie. Mowa o wyposażeniu Wojska Polskiego w większą liczbę Bojowych Wozów Piechoty „Borsuk”.

Były szef MON przypomina, że "w 2023 roku podpisał umowę ramową na ponad 1000 BWP Borsuk produkowanych w Hucie Stalowa-Wola".

W najbliższych dniach MON ma podpisać umowę wykonawczą na… 116 BWP Borsuk. To zapotrzebowanie dla zaledwie kilku batalionów.

– czytamy dalej.

1000 a 116 to znacząca różnica. Ale jest jeszcze jeden ważny aspekt całej tej sprawy. Umowa ta ma zostać podpisana na 4 lata, co oznacza, że rocznie, do wyposażenia polskiej armii trafi zaledwie 30 sztuk sprzętu. 

Umowa ma być zawarta na cztery lata. Oznacza to, że do wojska rocznie będzie trafiać mniej niż… 30 sztuk BWP Borsuk. W tym tempie dostarczenie 1000 sztuk zajmie ponad… 30 lat.

– pisze Błaszczak.

W jego ocenie (ale i patrząc na to obiektywnie): "takie zamówienie jest nieadekwatne do potrzeb Wojska Polskiego i rozbudowy zdolności produkcyjnych w ramach PGZ - zbudowania parku maszynowego oraz zapewnienia łańcuchów dostaw podzespołów".

I konkluduje to krótko: "ręce opadają".

To samo było z czołgami

Pod koniec 2024 roku informowaliśmy Państwa na łamach portalu Niezalezna.pl o sytuacji wokół umowy z Koreą Południową w kwestii czołgów K2 Black Panter.

"W czerwcu Władysław Kosiniak Kamysz i MON informowali, że kolejna umowa na 180 czołgów K2 będzie podpisana we wrześniu. Nic z tego nie wyszło. We wrześniu poinformowano, że kolejna umowa na 180 czołgów K2 będzie podpisana 11 listopada. Nic z tego nie wyszło. Czy doczekamy się rzetelnej informacji ze strony resortu, kiedy ten niezwykle istotny kontrakt zostanie zawarty? Czy doczekamy się rzetelnej informacji czy umowa ramowa dotycząca produkcji czołgów K2 w Polsce i łącznego wyprodukowania 1000 egzemplarzy zostanie wypełniona?"

– pisał wówczas Błaszczak na x.com.

Kilka dni wcześniej - wiceszef MON Paweł Bejda powiedział, że "jeżeli chodzi o kontrakt na czołgi K2, to oczywiście trwają rozmowy z Koreańczykami i z Polską Grupą Zbrojeniową" (...) "Te negocjacje w dalszym ciągu się toczą. Nie działamy pod presją czasu" – dodał. 

Na ten moment - nic dalej w sprawie się nie dzieje. Wiadomo jedynie, że w grudniu Polska otrzymała ostatnią partię (na tamten rok) koreańskich czołgów. Był to jednak rezultat działań Mariusza Błaszczaka. O umowie na dalszy sprzęt z tego kierunku - nie słychać.

 



Źródło: niezalezna.pl, x.com

#MON #bezpieczeństwo #Wojsko Polskie #sprzęt

az