- To było mnóstwo drobnych rzeczy, które składały się w całość, nieprzyjemną atmosferę przesiąkniętą chamstwem. Parę razy zwracałem uwagę Tomaszowi Lisowi, że są to zachowania na pograniczu mobbingu. Nie reagował - tak o sytuacji w "Newsweeku" mówił niedawno w wywiadzie dla wp.pl Ryszard Holzer, były sekretarz redakcji gazety. Ringier Axel Springer, wydawca gazety, zdecydował się na podjęcie kroków prawnych wobec dziennikarza. - Odczytuję to jako próbę zemsty - odpowiada Holzer.
Wirtualna Polska ujawniła niedawno zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Z jakiego powodu naczelny "Newsweeka" został zwolniony?
- Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosfera przesiąknięta chamstwem – to zarzuty pracowników wobec Tomasza Lisa. Podwładni od lat alarmowali o jego przemocowych zachowaniach
- napisał autor artykułu na WP Szymon Jadczak.
„Wszystko to jest dość niesmaczne, ponieważ to Tomasz Lis na spółkę z wydawcą Newsweeka firmą RASP zrobili wszystko, by opinia publiczna nie dowiedziała się, jak jest'. I – sądzę – nie dowie się”
- tak o sprawie napisał w mediach społecznościowych Ryszard Holzer, były sekretarz redakcji "Newsweeka".
Dziennikarz dodał, że na Lisa składano skargi o mobbing, a z "Newsweeka" odchodzili kolejni dziennikarze, którzy mieli nie chcieć pracować z Lisem.
"A co wiemy? Wiemy, że były na niego skargi o mobbing (Renata Kim w 2018 r., ale też inne osoby), wiemy, że dziennikarze odchodzili, nie chcąc z nim pracować (robili to po cichu, nie chcąc: 1) aby zostało to wykorzystane politycznie, 2) samemu nie zasłużyć sobie na rynku pracy na opinię rozrabiaczy). Te skargi długo były zamiatane pod dywan, a osoby, które Lisowi się przeciwstawiały, traciły pracę bądź też (to m.in. mój przypadek) zostawały przez dział HR zmuszane do przejścia do innych redakcji"
- pisał Holzer.
Oświadczenie Holzera sprawiło, że zarząd Ringier Axel Springer Polska, wydawcy "Newsweeka", zdecydował się na podjęcie wobec dziennikarza kroków prawnych.
"Dyskusja tocząca się w ostatnich tygodniach w mediach oraz mediach społecznościowych pokazuje, jak trudno jest odróżnić zarzuty i spekulacje od faktów i prawdziwych informacji. W trosce o naszych pracowników – jako pracodawca – mamy obowiązek zachowywać się odpowiedzialnie i zgodnie z prawem. Dlatego zawsze działamy w oparciu o fakty i dowody, a nie plotki czy insynuacje"
- napisano w oświadczeniu RASP.
Zarząd RASP dodał, że "rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, naruszanie dobrego imienia naszych pracowników oraz wizerunku firmy, spotka się z naszą zdecydowaną reakcją". W oświadczeniu wskazano, że "nieprawdziwe informacje oraz insynuacje rozpowszechniane w mediach przez pana Ryszarda Holzera uderzają w dobre imię naszych pracowników", dlatego koncern podejmie "w tej kwestii stosowne kroki prawne".
Jak do zapowiedzi RASP odniósł się Holzer? Dziennikarz stwierdził, że jest to "chęć ograniczania wolności wypowiedzi" oraz odczytuje to "jako próbę zemsty" ze strony swojego byłego pracodawcy.
"Ja taką zapowiedź odczytuję jako próbę zemsty za to, że zgodziłem się z Szymon Jadczak rozmawiać pod nazwiskiem i chęć ograniczenia wolności wypowiedzi. Szkoda, że wielki międzynarodowy koncern ucieka się do takich rzeczy"
- podsumował dziennikarz.