Blisko rok temu lider Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, podczas konwencji w Poznaniu mówił o "strącaniu z drzewa PiS-owskiej szarańczy". Teraz - obciążony prokuratorskimi zarzutami ważny polityk PO, Stanisław Gawłowski publikuje na swoim profilu na Twitterze grafikę z kleszczem oznaczonym logo Prawa i Sprawiedliwości. "Poseł PO postanowił skorzystać z najgorszych wzorców nazistowskiej propagandy" - komentuje sprawę Radosław Fogiel, zastępca rzecznik PiS.
- Musimy wygrać te wybory i zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę
- mówił w październiku 2018 r. podczas regionalnej konwencji w Poznaniu Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO.
Jego słowa spotkały się z ostrą krytyką, szczególnie w kontekście walki z mową nienawiści, którym to tematem chętnie szermują politycy Platformy Obywatelskiej i innych ugrupowań opozycji.
Dzisiaj były sekretarz generalny PO, Stanisław Gawłowski, postanowił zamieścić na Twitterze skandaliczną grafikę z kleszczem oznaczonym logo PiS oraz podpisem "Ten kleszcz w końcu odpadnie, ale zostawi nam trudną do uleczenia boreliozę..."
Uwaga na kleszcze. Wszystkie kleszcze... pic.twitter.com/DUMrw4foo4
— Stanisław Gawłowski (@StGawlowski) 6 września 2019
Do sprawy szybko odniósł się zastępca rzecznika PiS, Radosław Fogiel, który stwierdził, że poseł sięgnął po "najlepsze wzorce nazistowskiej propagandy".
Tymczasem poseł @Platforma_org, kandydat do Senatu, przeciw któremu Grzegorz Schetyna nie wystawił kontrkandydata, postanowił skorzystać z najlepszych wzorców nazistowskiej propagandy. pic.twitter.com/18osDfoTL7
— Radosław Fogiel (@radekfogiel) 6 września 2019
Stanisław Gawłowski kandyduje do Senatu z własnego komitetu w okręgu nr 100 (koszalińskim). Grzegorz Schetyna zdecydował, że Koalicja Obywatelska nie wystawy w tym okręgu kontrkandydata dla byłego sekretarza generalnego partii.
Nad Gawłowskim ciążą prokuratorskie zarzuty. Dotyczą one okresu, kiedy pełnił urząd wiceministra środowiska. Miał wówczas - według prokuratury - przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tys. zł w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Zarzuty dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.
W grudniu ubiegłego roku otrzymał kolejne dwa zarzuty, które mają związek z kupnem apartamentu w Chorwacji, który - zdaniem śledczych - Gawłowski miał przyjąć jako łapówkę od kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. Formalnie właścicielami nieruchomości są teściowie pasierba Gawłowskiego.