Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

"Najczarniejsze czasy komuny". Prof. Manowska: Żurek zamknąłby Sąd Najwyższy

Uważam, że apele ze strony ministra sprawiedliwości, czyli władzy wykonawczej, o zaprzestanie orzekania, grożenie regresami, wyliczone są nawet sumy pieniężne, które rzekomo mielibyśmy płacić za służbę Polsce, za wykonywanie swoich obowiązków - to jest niebywałe. Ja to mogę porównać do najczarniejszych czasów komuny - powiedziała w TV Republika prof. Małgorzata Manowska, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego.

W ostatni piątek Sejm uchwalił ustawę budżetową na 2026 r. Wcześniej, w trakcie prac w sejmowej komisji finansów publicznych, została przyjęta poprawka, która obcięła wydatki m.in. na kancelarie prezydenta, Sejmu i Senatu oraz resort sprawiedliwości, SN i NSA, a zwiększyła wydatki m.in. na służby specjalne. Wydatki na Sąd Najwyższy obniżono o prawie 25 mln zł, do poziomu 308,5 mln zł.

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wyraziła „stanowczy sprzeciw” wobec cięć w budżecie Sądu Najwyższego na 2026 r. Zaapelowała też do senatorów i posłów o przywrócenie budżetu sądu w kształcie wynikającym z przedłożonego projektu i zapewnienie środków, które pozwolą mu realizować konstytucyjne zadania.

"Powrót do najczarniejszych czasów"

Dziś w programie "Pierwsza rozmowa dnia" na antenie TV Republika prezes Manowska stwierdziła, że jest to "kolejna próba destabilizacji pracy Sądu Najwyższego".

- Najchętniej, gdyby miał taką władzę, to pan minister [Waldemar Żurek] zamknąłby Sąd Najwyższy z udziałem sędziów powołanych do służby czy awansowanych od 2018 r. (...) Mnie to nie przeraża, ale ludzie są różni. Są sędziowie, którzy mają trochę bardziej delikatną psychikę niż ja i czują pewne obawy - powiedziała.

Pytana, czy jej zdaniem, sędziowie są zastraszani, odparła - "jak najbardziej".

- Uważam, że apele ze strony ministra sprawiedliwości, czyli władzy wykonawczej, o zaprzestanie orzekania, grożenie regresami, wyliczone są nawet sumy pieniężne, które rzekomo mielibyśmy płacić za służbę Polsce, za wykonywanie swoich obowiązków - to jest niebywałe. Ja to mogę porównać do najczarniejszych czasów komuny

- oceniła Pierwsza Prezes SN.

Zwróciła uwagę na filmy dotyczące historii wymiaru sprawiedliwości, które Sąd Najwyższy zaprezentuje na początku roku.

- Była tajna sekcja, która skazywała takich ludzi jak rotmistrz Pilecki i nigdy nie ponieśli odpowiedzialności. Oni byli z nadania władzy wykonawczej, wykonywali polecenia partii i widzę, że wracamy do tych niezdrowych praktyk - dodała.

Zapytana, czy porównanie to nie jest zbyt daleko idące, odpowiedziała:

- Jak najbardziej na miejscu. Nie idę za daleko. Postawa pana ministra Żurka, jak i postawa pana premiera, który nie wykonuje swoich konstytucyjnych obowiązków, próbując blokować pracę SN, wskazuje na to, że może dojść do eskalacji tych zachowań.

Prezes Manowska przyznała, że "przychodzą do niej sędziowie, skarżą się i żądają podjęcia działań" w związku z groźbami.

- Ja w granicach prawa mogę tylko oświadczenia publiczne składać i zawiadamiam prokuraturę w związku z bezprawnymi, moim zdaniem, działaniami ministra Żurka. (...) Uważam, że jest część prokuratorów, którzy poddali się dyktatowi prokuratora generalnego ni naruszają prawo, ale nie cała prokuratura - powiedziała.

"Dobrej woli brakuje przede wszystkim premierowi"

Mówiąc o cięciach budżetowych dla SN, wskazała, że dotknie to obszaru wynagrodzenia sędziów, urzędników sądowych oraz inwestycji. Podkreśliła, że jest gotowa do rozmów z parlamentarzystami i ministrem Waldemarem Żurkiem "w zakresie przywrócenia ładu w wymiarze sprawiedliwości".

- Żeby skończyła się wojna polsko-polska, szczucie sędziów na sędziów. Apeluję do sędziów - jeśli raz wpuści się władzę wykonawczą do sądu, to ta władza niechętnie z sądu wyjdzie - mówiła Małgorzata Manowska.

Podkreśliła, że zaproszenie do rozmów kierowała do premiera, marszałków parlamentu oraz prezydenta RP i jak dotychczas, odbyło się tylko spotkanie z prezydentem.

- Dobrej woli brakuje przede wszystkim premierowi. Dlatego, że to on jest szefem rządu i on "rozdaje karty". Wystarczy, żeby on chciał się spotkać i porozmawiać o rzeczywistych rozwiązaniach, które mogłyby przynieść naprawę wymiaru sprawiedliwości. (...) Objawy zewnętrzne tego, co pan premier myśli, dostrzegane są w tym, że nie udziela kontrasygnaty postanowieniom prezydenta RP, co w jakiś sposób paraliżuje prace sądu. Nie mamy prezesa IPiUS. Pan premier powoduje, że nie są prezentowane postanowienia prezydenta o naborze, ogłoszeniu wolnych miejsc do SN. To działania szkodliwe dla obywateli

- dodała.

Źródło: TV Republika, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane