Dziś były premier, obecnie przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk ma zeznawać jako świadek w warszawskim sądzie okręgowym w procesie byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego oraz czterech innych urzędników, w sprawie organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Proces - zainicjowany prywatnym aktem oskarżenia - rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie w marcu 2016 r.
Tusk przyjechał do sądu samochodem, w towarzystwie m.in. swego bliskiego współpracownika, byłego rzecznika rządu Pawła Grasia.
Na Tuska pod gmachem sądu przy al. Solidarności w Warszawie czekał już kilkunastoosobowy tłumek zwolenników złożony z działaczy PO i KOD - wśród nich, Mateusz Kijowski, którego proces rozpoczął się kilka dni temu. Były lider KOD jest przez prokuraturę oskarżony m.in. o przywłaszczenie 121 tys. złotych na podstawie fałszywych faktur.
Pod sądem znalazły się także posłanki Platformy: Małgorzata Kidawa-Błońska i Joanna Mucha. Wicemarszałek Sejmu powiedziała dziennikarzom, że wolałaby, aby Tusk przyjeżdżał do Warszawy "na spotkania z przyjaciółmi, a nie do tłumaczenia się z niedorzecznych oskarżeń".
- I naprawdę każdy jego pobyt w Warszawie to sprawa w prokuraturze albo w sądzie. Chyba już czas, żeby było normalnie
- dodała Kidawa-Błońska.
Na miejscu są także przeciwnicy byłego premiera. Jeden z mężczyzn trzyma transparent o treści: "współwinni zbrodni wciąż żyją bezkarnie. Mord Smoleńsk 2010".
Na sali sądowej, gdzie będzie odbywało się przesłuchanie Tuska, nie brakuje dziennikarzy i przedstawicieli stron procesu.