"Wszystkie decyzje o rozpoczęciu przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem. Premier i szef KPRM stali na straży realizacji zapisów konstytucji" - stwierdził rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do zawiadomień NIK ws. wyborów korespondencyjnych. "Szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada" - powiedział z kolei minister Jacek Sasin, którego dotyczy jedno z zawiadomień.
Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował dziś, że w związku z organizacją wyborów w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 r. NIK skieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MAP Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży realizacji przepisów konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie
- powiedział rzecznik rządu odnosząc się do zapowiedzi szefa NIK.
Premier nie zarządził nigdy wyborów prezydenckich ani głosowania w trybie korespondencyjnym. Celem podjętych działań było umożliwienie udziału w wyborach grupom uprawnionym (określonych w ówcześnie obowiązujących przepisach), których życie i zdrowie ze względu na pandemię były zagrożone, a także przebywającym w izolacji
- dodał Müller.
Odnośnie zarzutów NIK wypowiedział się także jeden z wymienianych przez Mariana Banasia ministrów, Jacek Sasin.
Szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada
- ocenił Sasin na Twitterze.
Prezes NIK oskarża premiera Mateusza Morawieckiego o wydanie bezprawnej decyzji, a mnie, że jej nie wykonałem. Pogratulować logiki
- dodał.