Mobbing w Urzędzie Miasta Gdańska jest sprawą, która ciągnie się już od dobrych kilku lat, sprawy są regularne zgłaszane prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi - przekonuje kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska Kacper Płażyński. Z kolei Adamowicz zaprzecza, jakoby w ogóle do nieodpowiedniego traktowania podwładnych w gdańskim ratuszu dochodziło.
Na dzisiejszej konferencji kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska odniósł się do debaty kandydatów organizowanej przez "Dziennik Bałtycki" dzień wcześniej.
Płażyński zaznaczył, że zadał urzędującemu prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi pytania "jakim jest szefem i czy w urzędzie miasta Gdańska dochodzi do mobbingu". "A jeżeli tak, to co z tym mobbingiem zrobił, co robił z tymi zgłoszeniami" - dodał.
- Pan prezydent Adamowicz w pierwszym momencie zaprzeczył, jakoby do jakichkolwiek aktów mobbingu w Urzędzie Miasta Gdańska dochodziło, a następnie po chwili namysłu - jak rozumiem - doszedł do wniosku, że z jakimś jednym aktem być może mieliśmy do czynienia, ale, że to jest sprawa, która już została zawieszona - czy jakiegoś takiego określenia pan prezydent użył - mówił Płażyński.
Podkreślił, że z dokumentów, którymi dysponuje, wynika "coś zupełnie innego".
- Że mobbing w Urzędzie Miasta Gdańska to jest sprawa, która się ciągnie już od dobrych kilku lat, że są to sprawy zgłaszane regularnie panu prezydentowi Adamowiczowi, ale pan prezydent nawet nie kwapi się odpowiadać na skargi, które lądują na jego biurku - mówił.
Płażyński odczytał też fragment komunikatu komisji zakładowej NSZZ Solidarność zrzeszającej członków spośród urzędników ratusza. Komunikat datowany jest na 17 maja 2018 r. i porusza kwestię "niedopuszczalnego traktowania podwładnych przez przełożonych".
- Przekazaliśmy również informację na temat niedopuszczalnego traktowania podwładnych przez przełożonych - do komisji zakładowej docierają liczne skargi dotyczące stosowania przez przełożonych różnych form mobbingu, a także ogólnie złej atmosfery w pracy. Fakt ten jest zastanawiający, ponieważ nagrody przyznane kadrze kierowniczej zostały uzasadnione nawiązywaniem relacji z pracownikami oraz dbałością o dobrą atmosferę w pracy - głosi drugi punkt dokumentu odczytywany przez Płażyńskiego.
- Zapewniam państwa, że takich dokumentów jest dużo więcej - dodał Płażyński. Jak tłumaczył, część osób boi się upublicznienia swojego wizerunku.
- To, co jest w tej sprawie najważniejsze, że zjawisko mobbingu w urzędzie miasta jest, jest potwierdzone w bardzo wielu dokumentach, które trafiają wprost na biurko pana prezydenta Adamowicza - przekonywał.
Płażyński zachęcał dziennikarzy do zajęcia się sprawą, a urzędników gdańskiego ratusza - do kontaktu m.in. z obecnym na konferencji kandydatem do Rady Miasta Przemysławem Majewskim z listy PiS.
- Dzisiaj chcemy zachęcać urzędników miasta do tego, aby przesyłali nam informacje, do jakich zachowań dochodzi w Urzędzie Miasta, ponieważ my, w przeciwieństwie do pana prezydenta Adamowicza, wsłuchujemy się w te uwagi i staramy się reagować, pomagać mieszkańcom - mówił Majewski.
Władze Gdańska zaprzeczyły, że w Urzędzie Miasta dochodzi do mobbingu pracowników.
Sekretarz miasta Danuta Janczarek poinformowała, że w ostatnich 20 latach miał miejsce tylko jeden przypadek potencjalnego mobbingu w magistracie.