Mnożą się spekulacje, kto będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta Gdańska w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Ich powodem jest Jarosław Wałęsa, syn byłego prezydenta RP i europarlamentarzysta PO, który właśnie przyznał, że patrzy łakomym okiem na fotel zajmowany przez Pawła Adamowicza. Adamowicz od początku istnienia PO ma poparcie partii. Ma też jednak niewyjaśnione zarzuty karne.
Dwa tygodnie temu w internecie pojawił się film promocyjny Wałęsy „Mój Gdańsk, moja Europa”. Europoseł opowiada o swoich związkach z Gdańskiem i wychwala inwestycje ze środków europejskich. Spot został sfinansowany z funduszy Europejskiej Partii Ludowej – czyli frakcji w parlamencie UE, do której należy Wałęsa. Pojawiły się pytania, czy to początek kampanii wyborczej, i wątpliwości, czy jest to zgodne z prawem. Państwowa Komisja Wyborcza wielokrotnie zwracała uwagę, że prowadzenie kampanii przed oficjalnym ogłoszeniem terminu wyborów jest złamaniem ordynacji. Po publikacji filmu Wałęsa bronił się, że każdy europoseł ma prawo do działań promocyjnych z odpowiedniej części budżetu swojej frakcji i nie ma to związku z jego planami na przyszłość. Teraz jednak przyznaje, że rozważa kandydowanie.
– W tej chwili czekam na decyzję zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej – zadeklarował w radiu RMF FM. – Chciałbym wrócić do Gdańska, chciałbym pracować w samorządzie, ale nie deklarowałem, że to muszą być akurat wybory już w przyszłym roku. Mówiłem, że to może być w kolejnych latach. Jestem członkiem Platformy Obywatelskiej i chcę pracować zespołowo, jestem członkiem drużyny – dodał.
Więcej w dzisiejszym Dodatku Pomorskim "Gazety Polskiej Codziennie".