Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze. Grając agresywnie w obronie zdobyli dwie bramki, ale goście w 5. min doprowadzili do wyrównania 2:2. Kolejne minuty przyniosły równą grę, raz na jednobramkową przewagę wychodziła Orlen Wisła, raz Niedźwiedzie. Dopiero w 14. min płocczanie ponownie mieli na swoim koncie dwie bramki więcej, a za chwilę nawet trzy (9:6).
Taka różnica utrzymała się do końca pierwszej połowy. Spora w tym zasługa nieźle broniącego Adama Morawskiego i bardzo dobra gra w obronie. Na bramkę Dmitriego Pawlenki rzucali niemal wszyscy zawodnicy, którzy pojawili się na parkiecie. Najwięcej, sześć bramek zdobył Niko Mindeghia, a cztery razy z bardzo ostrego kąta pokonał bramkarza gości Przemysław Krajewski.
Po przerwie Orlen Wisła wróciła na parkiet z jeszcze większą energią, w 33. min prowadziła już pięcioma bramkami i z niewielkimi przerwami taką różnicę utrzymywała przez pierwsze dziesięć minut, po 40 minutach spotkania wygrywała 25:20. Trener Sabate poprosił o przerwę w grze. Po wznowieniu gry po bramce Renato Sulica było już 26:20, a Przemysław Krajewski wyprowadził drużynę na siedmiobramkową przewagę. Po zdobytym przez zawodnika Orlen Wisły golu, trener Wladimir Maksimow poprosił o czas.
Gospodarze nie ustawali w wysiłkach, by wywalczyć większą różnicę goli, w 50. min prowadzili nawet 30:22, ale goście szybko zniwelowali przewagę. Gdy po golu Jerko Matulica na tablicy był wynik 32:25, trener Maksimow poprosił o ostatnią w tym spotkaniu przerwę w grze.
Orlen Wisła do końca utrzymywała wyraźną przewagę, wynik spotkania ustalił tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziów Albert Gumarow zmniejszając rozmiary porażki do sześciu bramek.
Następne spotkanie w rozgrywkach grupy D Ligi Mistrzów Orlen Wisła zagra z drużyną Kadetten w Schaffchausen 17 listopada. Płocczanie nadal mają szanse na grę w barażach, a potem występ w fazie Last 16.
Orlen Wisła - Czechowskie Niedźwiedzie 34:28 (18:15).