Minister sprawiedliwości na antenie radiowej Jedynki zdementował doniesienia o jego rzekomej rozmowie z prof. Małgorzatą Manowską, która miałaby zastąpić prof. Małgorzatę Gersdorf na stanowisku I prezes Sądu Najwyższego. – To wymyślona historia – ocenił Zbigniew Ziobro.
„Dziennik Gazeta Prawna” podał, że minister sprawiedliwości jest już „po slowie” z dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury prof. Małgorzatą Manowską. Według gazety to ona miałaby zastąpić Gersdorf w SN.
Minister sprawiedliwości w „Sygnałach dnia” PR1 zaprzeczył tym doniesieniom. Dodał, że taka rozmowa nie miała miejsca.
Młodzi ludzie nazywają to dzisiaj fake news. To pojęcie robi karierę i jest to sezon ogórkowy, ktoś wymyślił sobie temat
– podał minister i wytłumaczył co mówi na ten temat ustawa.
Jeżeli ktoś rzetelnie zajrzałby do ustawy, zdałby sobie sprawę, że nie ma roli ministra sprawiedliwości w procesie powoływania prezesa SN. To decyzja Zgromadzenia Ogólnego sędziów i prezydenta, wcześniej jeszcze KRS-u co do osób, które mogą trafić do SN. Dlatego taki fakt nie miał miejsca. Nie mam władzy i kompetencji decydować czy współdecydować o tym, czy ktoś będzie prezesem [SN] czy nie. W związku z tym jest to wymyślona historia
– powiedział Ziobro.
Minister zaznaczył, że jest mu przykro, że nikt nie raczył zadzwonić i zapytać czy taka rozmowa się odbyła.
Przeczytałem to ze zdumieniem, że jestem „po słowie”. Mogę być po słowie, czy ktoś [będzie] prezesem sądu apelacyjnego albo rejonowego, a nie SN. To nie jest sfera moich kompetencji. Nie wiem, jak takie rzeczy można pisać, ale zdarza się. Błędy się zdarzają, moim zadaniem jest to prostować i mówić: taki fakt nie miał miejsca
– ocenił Zbigniew Ziobro, pytany czy jest „po słowie” z Małgorzatą Manowską.