Francuska rodzina wybrała się na "Marsz dla Życia i Rodziny" w Warszawie, gdzie otrzymali naklejki "Ratuj mnie. Stop aborcji". Jakież było ich zdziwienie, kiedy w restauracji odmówiono im obsługi ze względu na tę naklejkę. "Czyżby hasła o miłości i tolerancji były skierowane tylko do tych, którzy myślą jak wy?" - pisze Marc.
Uczestników Marszu dla Życia i Rodziny w Warszawie spotkała przykra niespodzianka: nie zostali obsłużeni w restauracji, bo… Mieli na sobie naklejkę "Stop aborcji". Publikujemy historię, która miała miejsce w Hali Gwardii:
— SD (@SamnajT) September 24, 2020
😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡😡https://t.co/tW8pPs1tO7
Historia mieszkającego w Polsce Francuza Marca i jego żony została opublikowana na portalu stronazycia.pl, po przetłumaczeniu jej z francuskiego. Warto przeczytać jej treść.
Na marszu dostaliśmy małą, żółtą naklejkę. Na środku narysowany jest płód w czerwonym kolorze, a pod nim widnieją dwa słowa: "Ratuj mnie!". Po zakończeniu marszu i końcowym błogosławieństwie następującym po konferencji i mszy świętej, moja żona i ja zdecydowaliśmy się pójść na burgera do małej restauracji znajdującej się nieopodal metra, którym mieliśmy wrócić do domu
- pisze Marc.
Na miejsce posiłku wybrali jeden z lokali w Hali Gwardii.
Wchodząc, zauważamy wiele wrogich spojrzeń. Wzrok patrzących zatrzymuje się na naszych piersiach, potem krzyżuje ze wzrokiem sąsiadów, wymieniają między sobą jakieś komentarze, potem znów natarczywie się przyglądają z mieszanką pogardy i agresji: nie zdjęliśmy naklejek przyklejonych do naszych ubrań, podarowanych nam na marszu…
- opowiada Francuz.
W dalszej części pojawia się opis rozmowy z kelnerem, po której małżeństwo opuściło lokal.
Na jednym ze stoisk "street food" widzimy słynną "tęczową flagę" z gwiazdą Dawida. Jesteśmy na terytorium wroga. Idąc dalej przez hałaśliwą halę, odczuwamy rosnące w nas poczucie zagrożenia. Gdy czytamy menu, para o nieokreślonej płci śmieje się ostentacyjnie wytykając nas palcem. "Witajcie w krainie tolerancji", mówię sobie w duchu… Do baru, przy którym stoimy, podchodzi kelner, przygląda się nam uważnie przez swoją antycovidową szybkę z pleksiglasu. Przywitawszy się z nim z uśmiechem, moja żona grzecznie wskazuje kanapkę, którą chce zamówić.
- Kelner: "Czy są Państwo członkami jakiejś organizacji pro-life?"
- Moja żona: "Nie, ale wracamy z marszu dla życia."
- Kelner: "W takim razie Państwa nie obsłużę."
Marc w swoim wpisie zwrócił się również do kelnera, pytając m.in. "Czyżby hasła o miłości i tolerancji były skierowane tylko do tych, którzy myślą jak wy?" "Dziękuję za ten pokaz hipokryzji" - dodał.
W tegorocznym XV Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł ulicami Warszawy pod hasłem "Wspólnie brońmy rodziny", wzięło udział ponad tysiąc osób. Do uczestników marszu dołączył prezydent RP Andrzej Duda. Marsz szedł ulicami wśród śpiewu, z transparentami mówiącymi o wartości życia oraz biało-czerwonymi flagami i kolorowymi balonami.