Michnik wraz ze swoim zastępcą Jarosławem Kurskim udzielili w piątek wywiadu dla serwisu internetowego „Foreign Policy”.
Artykuł był poświęcony m.in zmianom na rynku medialnym, do jakich doszło po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Dziennikarze z Czerskiej narzekali na media publiczne, a także użalali się nad utratą wpływów z reklam.
Warto przypomnieć, że latach 2008-2012 rząd Donalda Tuska wydał niemal 125 mln zł na reklamy i ogłoszenia. Co ciekawe ponad połowę środków przeznaczonych na reklamę w ogólnopolskich dziennikach otrzymała... „Gazeta Wyborcza”.
"W tej chwili „Gazeta Wyborcza” jest na celowniku władzy.Decyzje rządzących przyczyniły się do spadków wpływów „GW” ze sprzedaży i reklam, wskutek czego w redakcji prowadzone są zwolnienia grupowe i nie ma środków na rozwój"
- powiedział Michnik cytowany przez portal wirualnemedia.pl.
"To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze"
- dodał.

Nie obeszło się też bez teorii spiskowych większego kalibru. Michnik przyznał, że boi się o własne bezpieczeństwo, bo "władza chce go uciszyć".
Jest co najmniej 25 przyczyn, żeby ściąć nasze głowy. Może się zdarzyć wszystko. Mogą przysłać milicję do redakcji „Gazety Wyborczej”. Mogę znaleźć narkotyki w swoim mieszkaniu, a następnego dnia może pojawić się policja, żeby je przeszukać
- stwierdził Michnik. [pisownia oryg. -red.]
"Milicję" to pamiętamy ze słynnego wejścia do redakcji "Wprost" za rządów Platformy Obywatelskiej. A obawy Michnika o znalezienie narkotyków? Hmm.. nie skomentujemy.