Prokuratura Krajowa szybko odpowiedziała na zarzuty Marcina Matczaka - profesora prawa, naczelnego krytyka rządów Prawa i Sprawiedliwości, a także autorytetu "totalnej opozycji". Wczoraj oskarżał on śledczych o nagonkę na Pawła Adamowicza. Dziś przypomniano mu kilka faktów. Ciekawe, co powie teraz...
Przypomnijmy, prawniczy autorytet "totalnej opozycji" Marcin Matczak zabrał głos w sprawie rzekomej nagonki na zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Stowarzyszenie "Paragraf-Państwo", w którego radzie programowej zasiada Matczak oskarżyło władzę o... prześladowanie Pawła Adamowicza. Nagonkę, według Matczaka, miałaby prowadzić także prokuratura. Dziś profesor prawa doczekał się odpowiedzi ze strony Prokuratury Krajowej.
Jest ona niezwykle krytyczna w stosunku do wczorajszych "rewelacji". W ocenie rzeczniczki Prokuratury Krajowej Ewy Bialik, autorzy raportu naruszają dobre imię prokuratury, a także sądów, które potwierdzały ustalenia prowadzonych przez prokuraturę śledztw w sprawie Adamowicza.
"Wypowiadając się w kwestii związanej z jednym ze śledztw, sąd wskazał na wysokie prawdopodobieństwo przestępstwa, a w drugim przypadku to przestępstwo potwierdził wyrokiem w pierwszej instancji"
- podkreśliła prokurator.
Przypomniała także, że w sprawie Pawła Adamowicza prokuratura prowadziła dwa postępowania wszczęte jeszcze w 2013 roku na wniosek ówczesnego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika po kontroli oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska.
"W 2008 roku Paweł Adamowicz posiadał trzy mieszkania, w 2011 roku – pięć, a rok później – siedem, w tym w atrakcyjnych miejscach Gdańska. Dwóch mieszkań nie wpisał do oświadczenia majątkowego. Posługując się kilkudziesięcioma kontami bankowymi, zataił też prawie dwie trzecie swoich oszczędności, które w kontrolowanym przez CBA okresie rosły w szybkim tempie: z około 50 tys. do ponad 320 tys. zł"
- wyliczano.
Prokuratura przypomniała w oświadczeniu, że po pierwszym śledztwie z 6 października 2013 r. prokuratura zarzuciła prezydentowi Gdańska nieujawnienie źródeł dochodów i podanie nieprawdziwych danych w rozliczeniach podatkowych za lata 2011-12 oraz nieprawidłowego rozliczenia dochodów z wynajmu mieszkań, złożenie fałszywego oświadczenia majątkowego za 2012 rok i zatajenie około 150 tys. zł dochodów. W drugim śledztwie z 21 października 2013 r. Adamowicz usłyszał pięć zarzutów dotyczących złożenia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych w latach 2010-12.
"W tej sprawie Sąd Rejonowy Gdańsk Południe stwierdził w marcu 2016 roku winę oskarżonego, ale postępowanie warunkowo umorzył. Wyrok został uchylony po apelacji wniesionej na polecenie Prokuratury Krajowej. Sąd odwoławczy stwierdził, że decyzja o warunkowym umorzeniu była przedwczesna i opierała się na zbyt powierzchownej analizie sprawy. Potwierdził to następnie Sąd Najwyższy"
- przypomina prokuratura.
W oświadczeniu zaznaczono też, że prokuratura bada wątek przestępstwa o charakterze korupcyjnym, polegającego na sprzedaży Adamowiczowi i jego najbliższym mieszkań po zaniżonych cenach w zamian za uzyskanie korzystnych zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
"W tej sprawie zarzuty przedstawiono dwóm osobom, które miały udzielić p. Adamowiczowi i jego rodzinie korzyści majątkowych. Wobec tych osób prokurator zastosował środki zapobiegawcze, a sąd – oddalając zażalenia na te środki – stwierdził, że istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa"
- zaznaczyła Prokuratura Krajowa.
13 stycznia 27-letni Stefan W. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Pawła Adamowicza, który trafił do szpitala, gdzie następnego dnia zmarł.