Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska to doświadczona prawniczka, pełniąca służbę od 2005 roku. Zaczynała jako asesor, zaś od 2009 roku orzeka jako sędzia, dziś w Sądzie Okręgowym w Świdnicy. Nie pozostaje bierna wobec szerzącego się bezprawia. Często merytorycznie punktuje w mediach społecznościowych absurdy w wymiarze sprawiedliwości. A to może się władzy nie podobać.
Na pewno nie spodobało się prezesowi Sądu Okręgowego w Świdnicy Jackowi Szererowi, nominatowi Adama Bodnara i bezpośredniemu przełożonemu s. Borszowskiej-Moszowskiej. W lutym br. zawiadomił bowiem Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu Piotra Krawczuka o „delikcie dyscyplinarnym”, który rzekomo miała popełnić sędzia.
Rzecznik wszczął czynności wyjaśniające, co może stanowić preludium do postawienia zarzutów dyscyplinarnych. Czego dopuściła się s. Borszowska-Moszowska w bodnarowskiej optyce? Oto fragment pisma:
„W związku z czynnościami prowadzonymi wskutek pisma Prezesa Sądu Okręgowego w Świdnicy z dnia 26 lutego 2025 r. w celu wyjaśnienia:
okoliczności podjęcia przez Panią bez wiedzy i zgody prezesa sądu, w którym pełni Pani służbę, a następnie prowadzenia działalności publicystycznej polegającej na cyklicznym prezentowaniu za pośrednictwem serwisów internetowych i portali społecznościowych, również w formie audiowizualnych, wypowiedzi polemicznych połączonych z krytyczną dyskusją nad bieżącymi problemami sądownictwa oraz kontrowersyjnych uwag i poglądów, które w odbiorze reprezentatywnej części środowiska sędziów mogą mieć charakter prowokacyjny, a w wymiarze społecznym uchodzić za prezentowanie postaw o zabarwieniu politycznym,
okoliczności udziału w dniu 29 listopada 2024 r. we Wrocławiu w konferencji naukowej zorganizowanej dla przedstawicieli środowiska naukowego, sędziów i pracowników sądów powszechnych oraz SN, przez Zakład Prawa Pracy Uniwersytetu Wrocławskiego i Sąd Apelacyjnych we Wrocławiu nt. „Stosunki służbowe w wymiarze sprawiedliwości w dobie przemian – stan obecny i perspektywy” bez wiedzy i zgody prezesa sądu, w którym pełni Pani służbę
wzywam Panią na podstawie art. 114 par. 2 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych do złożenia pisemnego oświadczenia dotyczącego wyjaśnianych okoliczności”
– czytamy w piśmie Krawczuka.
Sędzi dano na odpowiedź 14 dni i pouczono, że „niezłożenie oświadczenia w terminie nie wstrzyma dalszego biegu postępowania”.
Informacja o wszczętych czynnościach zbiegła się z wystąpieniem ministra sprawiedliwości we włoskich Syrakuzach. Tam - podczas konferencji judges@europe - Bodnar przekonywał, jak wielką wagę przywiązuje do „kwestii wolności słowa i swobody wypowiedzi sędziów”.
🇪🇺 Trwa forum "Judges@europe" w Syrakuzach organizowane przez Europejską Sieć Szkolenia Kadr Wymiaru Sprawiedliwości (EJTN).
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) May 22, 2025
Minister @Adbodnar w swoim wystąpieniu podkreślił jak ważna jest kwestia wolności słowa i swoboda wypowiedzi sędziów. pic.twitter.com/a9iTyudeO1
"Pan prezes postanowił wziąć udział w kampanii wyborczej"
Portal niezalezna.pl skontaktował się z pełnomocnikiem sędzi, mec. Michałem Skwarzyńskim.
- W tej sprawie dzieją się rzeczy bardzo niepokojące. Po pierwsze - forma cenzury i zablokowania pluralizmu wypowiedzi sędziów w Polsce, co nie może mieć miejsca, bo w orzecznictwie międzynarodowym jest jasne, że sędzia także może zabierać głos w dyskursie publicznym - stwierdził.
Podnosi też, że ignoruje się go jako adwokata w tej sprawie. - Już w grudniu byłem umocowany po pierwszych próbach interwencji prezesa sądu. Z tego co mi wiadomo, do rzecznika dyscyplinarnego nie przekazano mojego pełnomocnictwa. Formalnie nic o sprawie nie wiem. Dowiedziałem się o niej z prasy. W normalnym państwie takie rzeczy nie mogą się dziać, a mamy do czynienia z działalnością sędziów - alarmuje mec. Skwarzyński.
Po trzecie - dodaje - „wszystko dzieje się w kampanii wyborczej i mam wrażenie, że pan prezes postanowił być bardzo nadgorliwy i w taki sposób wziąć udział w kampanii”.
Pytany, dlaczego czynności wszczęto akurat wobec s. Borszowskiej-Moszowskiej, odpowiada bez wątpliwości:
„ (sędzia) ma bardzo duże zasięgi w internecie, posługuje się merytorycznymi argumentami, co nie zawsze ma miejsce, bo wielu sędziów wprost obraża swoich adwersarzy. Tu mamy do czynienia z wysoką kulturą i wysoką jakością przekazu. Oczywiście chodzi o to, że nie jest to przekaz chwalący obecną władzę. To dlatego jest to przedmiot postępowania”.
Zaznacza, że „jeśli ktoś używa argumentów merytorycznych, nie można go zwalczać na gruncie merytorycznym i próbuje się inaczej”.
Dopytywany na koniec, jaki będzie finał postępowania, wskazuje na dwa scenariusze: „jeśli zlecenie ma charakter polityczny i przyszło z samej góry, będzie to dalej realizowane. Jeśli to eksces prezesa, który chciał się przypodobać obecnej władzy, może się to bardzo szybko skończyć”.
Lawina poparcia wobec sędzi
W sieci przybywa słów wsparcia; powstała szeroko podawana dalej inicjatywa „solidarni z sędzią Kamilą Borszowską-Moszowską”. Prawnicy jednocześnie solidaryzują się, ale też wytykają absurd stawianych wobec sędzi oskarżeń. Głos zabierają wybitni prawnicy, sędziowie i adwokaci:
Prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy dobrotliwie pozwolił sędzi Kamili Borszowskiej- Moszowskiej prowadzić dyskusję.
— Piotr Schab (@PiotrSchab25737) May 23, 2025
Nie może być to jednak dyskusja "krytyczna".
Kamilo, jako Twój życzliwy kolega proszę zatem z głębi serca: napisz panegiryk o talencie i lawinowym paśmie cudów,… pic.twitter.com/x2cDcuOIGk
❗️Podstawą całej „uśmiechniętej Polski” jest wszechogarniający FAŁSZ i deklarację członków rządu, które CAŁKOWICIE rozmijają się z rzeczywistością.
— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) May 23, 2025
Pan Minister @Adbodnar - jak czytamy - w swoim wystąpieniu w Syrakuzach podkreślał jak ważna jest wolność słowa przysługująca… https://t.co/6GZJJRLA5k
— Stowarzyszenie Ad Vocem (@StAdVocem) May 23, 2025
Wobec @Kamilabormosz nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego, a jedynie podjęto czynności wyjaśniające ("w sprawie" a nie "przeciwko"). Trzeba podkreślić kuriozalność zawiadomienia Prezesa SO w Świdnicy,które nosi znamiona szykany za odważne mówienie prawdy. https://t.co/rlIZPryALG
— Adam Jaworski (@AdamJaw78742019) May 23, 2025
Dziś bodnarowcy ścigają Zorro i Kamilę ... Boli ich wolność słowa. https://t.co/wvlpKREq3G
— Maciej Nawacki 🇵🇱 (@NawackiM89803) May 23, 2025
Sędzia Moszowska ma odwagę mówić głośno to, co wielu myśli po cichu. Za to ma być karana?
— Sebastian Kluczyński (@SebastianK66376) May 23, 2025
To nie jest tylko sprawa jednej sędzi – to sprawa wolności słowa i niezależności sądów.
Nie można ścigać ludzi za to, że myślą i mówią.#MuremZaSedziaKamilą#MuremZaMoszowską ⚖️ https://t.co/JO9gJO3TeM
To jest to o czym wczoraj pisałem- wolność słowa jest tylko dla wybranych sędziów. Jak padają merytoryczne argumenty masakrujące ich narrację, to się skręca wzięte z sufitu zarzuty dyscyplinarne i próbuje zamknąć usta niepokornym. Dlatego tak ważne jest, żeby 1 czerwca postawić… https://t.co/vWdkXmHQ6o
— Oskar Kida (@KidaOskar) May 23, 2025
Masz się zgadzać z Bodnarem, albo milczeć
Sędzia Borszowska-Moszowska wielokrotnie dzieliła się swoją wiedzą i komentarzem w publikacjach portalu niezalezna.pl czy Gazety Polskiej.
W marcu br. tak mówiła o propozycji skasowania prawomocnych orzeczeń Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego:
„Jaki jest ukryty cel? Nad tym przede wszystkim się zastanawiam. Konsekwencje są bowiem oczywiste – postępowania dyscyplinarne wobec sędziów zostaną storpedowane. To korporacyjne podejście wskazujące, że środowisko nie chce oczyszczenia. W myśl zasady: „ma być po naszemu”.
„Wprawdzie sędzia też człowiek, który może popełniać błędy, ale poprzeczka musi być zawieszona znacznie wyżej. Skoro, jako sędziowie, w jakimś sensie oceniamy moralność innych, to musimy być nieskazitelnego charakteru” - tak z kolei punktowała zachowanie sędziego, który po pijanemu wywołał burdy podczas szkolenia organizowanego m.in. przez Iustitię.
Po drugiej stronie mamy zaś szereg sędziów, którzy nie powściągają języka w komentarzach wydarzeń o charakterze politycznym. Kilka dni temu opisaliśmy przypadek świeżo upieczonego rzecznika prasowego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Sędzia Michał Bober w mediach społecznościowych nie waha się szydzić nawet z prezydenta.