Opcja zabicia człowieka przed urodzeniem zawsze, bez wyjątku jest złem - tak mówił Szymon Hołownia w kościele, gdy uchodził jeszcze za chrześcijańskiego publicystę. - Miałem pewne przekonanie - mówi dziś marszałek Sejmu i ucieka od odpowiedzi wprost, ważąc słowa na temat aborcji, by dopasować je do aktualnych trendów politycznych swojej koalicji.
W RMF FM ukazał się wywiad Tomasza Terlikowskiego z marszałkiem Sejmu, Szymonem Hołownią. Jednym z tematów była depenalizacja aborcji, która niedawno przepadła w sejmowym głosowaniu.
- Jaki jest skutek aborcji? - pytał dziennikarz. - Nie rozumiem pytania - odpowiedział początkowo Hołownia, by po chwili już z pewną siebie miną dodał, że "skutkiem aborcji jest przerwanie ciąży". Zaraz potem obruszył się, że Terlikowski zamierza go przepytywać z biologii.
Dziennikarz uściślił pytanie, czy dalej uważa, że jest to zabójstwo człowiek, jak to mówił kiedyś.
Wówczas marszałek zaczął swój wywód: - Bardzo trudno jest wyznaczyć obiektywny moment, w którym będzie można powiedzieć, że w 11. tygodniu przed północą nie mieliśmy do czynienia z istotą ludzką, a w 12. tygodniu po północy mieliśmy już do czynienia z istotą ludzką
- Ale jeszcze niedawno pan wiedział - przerwał mu prowadzący. - Miałem pewne przekonanie - stwierdził. A teraz, jak dodał, ma wątpliwości. I użył, jak sam przyznał, niezręcznego porównania do budynku pod gruzami, co do którego mamy wątpliwości, że znajduje się tam człowiek. - Wtedy nie wprowadzamy tam ciężkiego sprzętu, bo mamy wątpliwości - stwierdził.
Hołownia kontra Hołownia👇👇👇👇👇 pic.twitter.com/w1IErmxcML
— Nikt (@nikt64) July 18, 2024
Z jednym marszałek miał rację, porównanie było niezręczne, na dodatek mgliste, dające się interpretować również odwrotnie do jego intencji.
Szymon Hołownia nie po raz pierwszy ma kłopoty ze swoimi wcześniejszymi przekonaniami, które najwyraźniej przeszkadzają mu w jego obecnej działalności. Ostatnio zgodził się z inicjatywą prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, by zakazać wieszania krzyży w miejscach publicznych.
Gdy Hołownia kandydował na prezydenta Polski, znalazł sobie wytłumaczenie na rozdwojenie swoich poglądów. Poprzednie, jak mówił wówczas, głosił jako publicysta, obecne jako kandydat na prezydenta.