10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Marcin Wolski dla Niezalezna.pl: "Własnym tempem, ale z postępem"

"Należę do umiarkowanych konserwatystów ale rozumiem, że należy iść z duchem czasu mimo, że znam wybitnych kolegów, którzy zatrzymali się na etapie maszyny do pisania (niekiedy nawet i po nią nie sięgnęli) brzydzą ich wszechobecne komórki" - pisze w najnowszym tekście dla Niezalezna.pl Marcin Wolski. Zapraszamy do lektury całej jego treści, aby przekonać się dlaczego publicysta woli "własnym tempem, ale z postępem".

Marcin Wolski
Marcin Wolski
Krzysztof Sitkowski / Gazeta Polska

Własnym tempem, ale z postępem

Z pandemią jest jak z wojna. Niosąc ze sobą mnóstwo doświadczeń negatywnych, dramatów ludzkich i pospolitego zła, wymusza tez nowe rozwiązania i przyspiesza procesy, które pewnie musiałyby się toczyć latami. W ciągu roku zarazy – przećwiczyliśmy możliwości pracy zdalnej, nauczania za pomocą Skype’ a, zwielokrotniliśmy zakupy internetowe a sieć definitywnie trafiła do wszystkie strzechy.

Należę do umiarkowanych konserwatystów ale rozumiem, że należy iść z duchem czasu mimo, że znam wybitnych kolegów, którzy zatrzymali się na etapie maszyny do pisania (niekiedy nawet i po nią nie sięgnęli) brzydzą ich wszechobecne komórki, Wikipedia a nade wszystko media społecznościowe, gwałcące ludzka prywatność i sprzyjające podstawom ekshibicjonistycznym.

Osobiście bliższa mi jest postawa Bolesława Prusa, który jako pierwszy z polskich pisarzy zaczął korzystać z maszyny do pisania – z arsenału gadżetów współczesnej elektroniki staram się wybierać (ostrożnie!) to, co użyteczne. Kiedyś więcej czasu niż pisanie zabierało mi rozwożenie tekstów po redakcjach.

Praca nad książką wymagała przeglądania setki książek, encyklopedii, godzin spędzonych w bibliotekach – dziś może to załatwić jedno kliknięcie. Oczywiście nic nie zastąpi kontaktu osobistego, wychwytywania niuansów mowy ciała, bezpośredniego przekazywania emocji itp. ale kiedy w czasie zarazy nie można się nawet przytulic, nie wspomnę już o całowaniu. Ale jak się nie ma co się lubi...

Pokonałem właśnie kolejny Rubikon. Wcześniej doraźnie, w trakcie dalekich podróży korzystałem ze Skype aby przykazywać wierszowane komentarza do "W tyle wizji", zaraza (w połączeniu z moim wiekiem) wymusiła tę formę kontaktu na dłużej. Dziś idę jeszcze dalej dalej. Za sprawą mego zięcia urządziliśmy sobie studio radiowe i telewizyjne w moim domu. Mogę nagrywać odcinki dla Radia, Telewizji Publicznej i swych książek dla Niezależnej, a także kontaktować się z moimi odbiorcami bezpośrednio przez Twittera oraz mój kanał na Youtubie publikując Fraszki Igraszki Marcina Wolskiego.

Chwilowo nie gwarantuje kontaktu zwrotnego, ale kto wie. Na komplementy zawsze byłem łasy, a kalumnie spływały po mnie jak pomyje po kaczce. Wiec do zobaczenia i usłyszenia. Szerokiego internetu (pardon, szerokopasmowego!).

 



Źródło: niezalezna.pl

#Marcin Wolski #pandemia

Marcin Wolski