Świetne notowania Mateusza Morawieckiego i lojalna postawa wobec Zjednoczonej Prawicy Antoniego Macierewicza - tego "Gazeta Wyborcza" się nie spodziewała. I najwyraźniej nie może tej sytuacji przeboleć, bo wściekłe ataki dziennikarzy Michnika na byłego szefa MON i jedność prawicy są coraz bardziej groteskowe.
Wojciech Czuchnowski swój artykuł o "sensacyjnych" - jak to ujmuje - wydarzeniach zaczyna następująco:
Odejście Antoniego Macierewicza poprzedziła próba gry aktami komunistycznych służb specjalnych mającymi obciążyć Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela.
Według Czuchnowskiego tuż przed zmianami w rządzie "rzucono na szalę kwity na Morawieckich". Antoni Macierewicz miał twierdzić, że chodzi o... kompromitujące materiały z akt SB oraz Stasi.
Skąd takie informacje? Czuchnowski powołuje się na dwa niezależne źródła. "Jedno z kręgów IPN, drugie z kręgu PiS" - czytamy w "Wyborczej".
Niezależnie od groteskowości wywodów Czuchnowskiego warto zadać sobie pytanie: czemu służyć ma taki atak na Antoniego Macierewicza - i to kilkanaście dni po rekonstrukcji rządu? (swoją drogą, ciekawe, czemu aż tak długo milczeli rzekomi informatorzy Czuchnowskiego, mając takie "rewelacje"...)
Czyżby ktoś obawiał się, że Macierewicz - po objęciu stanowiska przewodniczącego podkomisji smoleńskiej - może zaszkodzić ważnym politykom w Brukseli i Moskwie?