Wcześniejsze wybory parlamentarne mają pewne zalety; wcześniej bylibyśmy w stanie wygrać z PiS, na co bardzo wielu Polaków czeka - powiedziała Katarzyna Lubnauer, szefowa partii, która od dawna ociera się o próg wyborczy, a ostatnimi czasy... nawet do niego nie sięga.
Lubnauer w Polsat News została zapytana o doniesienia medialne dotyczące ewentualnych wcześniejszych wyborów parlamentarnych i jak jej się podoba ta idea.
Zdaniem szefowej Nowoczesnej ten pomysł ma "pewne zalety".
Pierwszą zaletą jest to, że wcześniej jesteśmy w stanie wygrać z PiS, na co bardzo wielu Polaków czeka. Może również zwiększyć dynamikę takich rozmów o współpracy
- tłumaczyła Lubnauer. Dodała, że Nowoczesna od tygodni prowadzi rozmowy z PSL, SLD i Unią Europejskich Demokratów na temat współpracy.
Lubnauer zwróciła ponadto uwagę, że Nowoczesna jest partią pozbawioną subwencji.
Dla nas wybory, poza wszystkim, są ułatwieniem związanym z możliwością otrzymywania subwencji
- podkreśliła.
Dopytywana, czy wyobraża sobie, że do tych wyborów poszłaby sama, jako Nowoczesna, odparła: "wydaje mi się, że to nie ma sensu dlatego, że sens ma budowanie w tym momencie współpracy koalicji".
Nie wspomniała ani słowem o tym, że według sondaży jej partii po kolejnych wyborach parlamentarnych w ogóle nie będzie w Sejmie.
A tymczasem do rewelacji o przyspieszonych wyborach odniosła się rzeczniczka PiS Beata Mazurek. "Gazeta Wyborcza" napisała dziś, że Prawo i Sprawiedliwość rozważa rozpisanie przyspieszonych wyborów parlamentarnych na wiosnę.
Kolejny tekst w "Gazecie", który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Absolutnie nie będzie przyspieszonych wyborów. Sekwencja wyborcza jest taka, że najpierw mamy wybory do europarlamentu, potem mamy wybory do parlamentu polskiego. Budżet uchwalamy w styczniu
- powiedziała Mazurek pytana o doniesienia "GW" w radiowej Trójce.
Dementuję te informacje jako kolejny polityk PiS-u. Te teksty mają podgrzewać atmosferę, wprowadzać jakiś niepokój wśród polityków i Polaków
- oceniła.