Owszem, Tadek tworzył między 2012 a 2021 r. liczne utwory o polskiej historii, mające setki tysięcy odsłon, jak choćby moja ulubiona „Sztafeta pokoleń” z płyty „Niewygodna Prawda II- Burza 2014”. Ale można było odnieść wrażenie, że z czasem „cywilizował się”, szczególnie po 2015 r. nie było w jego kawałkach dawnej rapowej „wścieklizny” na obcy świat III RP.
No i nagle w świecie, w którym niemal cały rap stracił dawną szczerość i zaczął zbliżać się do nudziarstw i komercji wylewającej się mediów, na przełomie roku 2020 i 2021 Tadek wyskakuje jak diabeł z pudełka z preorderem płyty „Stare brudnopisy”. Wraca nie tylko do starej treści, ale i starych form wyrazu, ostrego języka, gdy w świetnym kawałku „Na bazie pudelka”, nawiązującym do „Niewygodnej prawdy” postuluje:
„Żeby hip-hop nie był głupi, nawet jak dla hajsu grany. Żeby z małolatów rośli dobrzy ludzie nie barany. Żeby hip-hop był odtrutką na medialny świat sk…wiały…”.
Nie, nie tylko Tadek protestuje przeciwko temu, jak zabijany jest dziś polski rap. Wcześniej Hemp Gru w utworze „Fake MC” nawijało: „wygrywa moda, chcą drogi na skróty, nie ma w nich sztuki, kserują nawet ruchy”. I przede wszystkim była świetna płyta Faziego „Recepta” z pytaniem: „Czego oni chcą na rapowej scenie - trutnie, pedały, dziwadła i lenie?”. Oraz manifestem przeciwnika mordowania polskiego rapu zawartym w bardzo ostrych utworach „Jestem spawaczem”, „Plastik” „Szept” czy „Canario rap”. Wyrażających bunt do bólu autentycznego rapera-artysty (tak, to upadający Fazi jest artystą, a nie kolesie inkasujący po kilkadziesiąt tysięcy za koncert), który słyszy za sobą „głuchy trzask popalonych mostów”.
Ale powrót Tadka jest jednak ważny właśnie dlatego, że należy do sztandarowych twórców rapu patriotycznego (wiem, wcześniej był Zjednoczony Ursynów!). I wskazuje inną drogę dla hip-hopowego świata niż samobójstwo i zastąpienie go komercyjną i tęczową sieczką (Taco Hemingwaye, Quebonafide, Bedoesy itp.) albo zakamuflowanym wsparciem dla establishmentu przy utrzymaniu starych form wyrazu („Paluch”).
Kryzys tożsamości polskiego rapu polega na tym, że wcześniej reprezentował on, od lat 90. bunt młodych Polaków, często dzieci robotników z 1980 r., z pierwszej Solidarności, którym nie dano szans w czasie złodziejskiej transformacji. Gdy jedyną drogą do wzbogacenia się, była dla ludzi z niewłaściwych rodzin przestępczość (lepiej lub gorzej zorganizowana).
Gdy po 2015 r. zwykłym Polakom zaczęło się żyć lepiej (tak, m. in. dzięki PiS, wiem że to nie hip-hopowe, tylko że to prawda), ten stary rap przestał być wyrazicielem przeżyć nowych roczników nowobogackiej młodzieży z wielkich miast. Bo im już nie potrzebne „reprezentowanie biedy” czy nawet, niestety „Szacunek ludzi ulicy”. Wolą lans, kasę i zabawę (ale już nie na brudnej klatce schodowej czy w bramie). To o nich rapuje Tadek w utworze „Na bazie pudelka”:
„Chociaż wielu nie rozumie, częścią kłamstwa są systemu, pożyteczni idioci na poziomie plotek, memów”
Jest jeszcze gorzej, bo do zabójstwa polskiego rapu przyczynia się wiele jego dawnych legend, które zapomniały o ideach, którym Tadek poświęca melancholijny utwór „Spójrz na te twarze” (kolejne nawiązanie do starego kawałka, tym razem „Firmy”):
Spójrz na te twarze, w nich świat się zawiera,
Na jednych emocje, na innych maniera,
Ból co doskwiera maluje na nich teraz,
Maluje upadek i sukces człowieka.
Niestety, tych upadłych jest bardzo wiele i o nich rapuje Tadek:
„Mózgi wyprane, zerowe morale”, „Na wszystko brak czasu, choć nic nie robią wcale”, „Spójrz na te twarze i wyrazy ich głupawe, jak chcesz poruszyć jakąś poważną sprawę”.
Czy jest możliwa inna droga dla rapera z Polski, który chce pozostać buntownikiem, nie sprzedać się, nie pójść za „pieniążkiem”, ale i nie zdurnieć? Jest, ta którą wskazał Tadek niegdyś w „Sztafecie pokoleń”. Kto pójdzie za polskością, za patriotyzmem kraju położonego między Rosją a Niemcami, którym nadal pomiatać chce postkomunistyczny establishment i jego kasa, będzie miał dosyć okazji do buntu do późnej starości. Po prostu nie ma kraju o bardziej hip-hopowej historii, niż Polska.
Czy ten nurt wygra teraz w hip-hopie? Nie, tak zaraz to nie wygra, choćby dlatego, że to muzyka kontestacji, a dziś to nas kontestują. Ale zachowamy całkiem poważne przyczółki, niech to będzie kilkadziesiąt „niepudelkowych”, z różnych pozycji, składów. To okropnie ważne i to jest droga, którą proponuje Tadek Polkowski. A te przyczółki znów kiedyś stać się mogą bardzo ważne. Być może wcześniej, niż myślimy.
ZOBACZ rozmowę z Tadkiem Polkowskim w "Wywiadzie z chuliganem" Piotra Lisiewicza: