Gdy prezenty bożonarodzeniowe w Empiku nie tak dawno reklamował satanista Nergal, odebrano to jako przypadkowy wygłup. Nic bardziej błędnego. Sieć „Empików” stworzono w 1948 roku. Była wytworem stalinizmu, później kierowanym przez Helenę Michnik. W PRL sieć była monopolistą, jeśli chodzi o dostęp do zachodniej prasy, i znajdowała się w ścisłym zainteresowaniu bezpieki. Ochoczo organizowała też spotkania z oficerami Armii Czerwonej. Rok 1989 zastał „Empiki” jako składnik majątku PZPR, a prywatyzacja dokonana została w typowy dla III RP sposób, z udziałem bywalca salonu Aleksandra Kwaśniewskiego. Ten zapaszek z czasów komuny unosi się do dziś w błyszczących nowoczesnością salonach Empik.
– To instytucja, która miała monopolistyczną pozycję w komunizmie, przeszła suchą nogą przez transformację i dziś stara się odgrywać podobną rolę – mówi o „Empikach” prof. Jan Żaryn z IPN. Jak podkreśla, skład personalny władz „Empików” był bardzo specyficzny. – „Empiki” były miejscem lądowania stalinistów, którzy przestali odgrywać rolę polityczną z czasów twardej sowietyzacji z lat 1944–1956 – stwierdza.
Prof. Sławomir Cenckiewicz mówi o tym, jaką role miały odegrać w komunizmie „Empiki” na prowincji: – Miały być tam odpowiednikiem warszawskiego salonu „Czytelnika” dla ludu.
– To było miejsce usadowienia komunistów w części pochodzenia żydowskiego, mających międzynarodowe powiązania, sięgające czasów Kominternu czy KPP – dodaje dr hab. Mirosław Szumiło, zajmujący się historią ustroju komunistycznego i elit władzy PRL.
Wieczory przy samowarze i lufcik na Zachód
Powstałe w 1948 roku „Empiki” miały być jednym z elementów budowy polskich elit na sowiecką modłę, podobnie jak kilka lat później Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. „Przed Klubem stały takie same cele i zadania, jakie Partia stawia przed całym frontem pracy ideowo-wychowawczej. Uwzględnialiśmy przede wszystkim te treści, które pozwalały wyposażyć społeczeństwo w wiedzę o podstawowych założeniach polityki Partii, o problemach polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego” – tak w broszurze „20 lat Klubu MPiK w Jeleniej Górze” relacjonowano jego działalność. Chwalono się polsko-radzieckimi „Wieczorami przyjaźni” i „Wieczorami przy samowarze” z udziałem oficerów Armii Czerwonej, a także spotkaniami z dziennikarzami z redakcji „Kraju Rad”, „Sowieckiej Kultury” czy „Izwiestii”.
Zgoła inaczej swoją historię reklamował dział marketingu Empiku kilka lat temu. „W murze, zbudowanym przez polityków, pojawiła się niewielka wyrwa, dająca mieszkańcom tak zwanej »gorszej« części kontynentu możliwość zerkania na kolorową rzeczywistość »zgniłego imperializmu«. Tak zaczyna się historia Empiku (…). Empiki stały się z czasem synonimem otwartej przestrzeni kulturalnej i edukacyjnej pachnącej dekadencko ekskluzywną farbą drukarską i… świeżo zmieloną kawą” – pisano. Świeżo zmielona kawa, niedostępna gdzie indziej, była naprawdę, wystrój też odbiegał od dominującej wszędzie, siermiężnej stylistyki. Jednocześnie w wielu „Empikach” przesiadującą tam klientelą były dzieci miejscowej nomenklatury. Czym jeszcze pachniała atmosfera „Empików”?
Agent rozmowy w „Empiku” podsłuchiwał… 35 lat
Jan Sierakowski, pseudonim „Zaremba” – tak nazywał się współpracownik białostockiej bezpieki, który podsłuchiwaniem rozmów w lokalnym „Empiku” zajmował się przez… 35 lat. Na jego trop trafił dr Waldemar Wilczewski z białostockiego IPN-u. Jak się okazało, teczka pracy „Zaremby” ma aż 9 tomów. „Pozyskany do współpracy w 1952 r., niestrudzenie – przez 35 lat – przekazywał bezpiece informacje dotyczące nastrojów białostockiej inteligencji. Za jego pośrednictwem do »prowadzącego« go por. Henryka Szpiczki regularnie spływały relacje z rozmów prowadzonych w klubie” – napisał historyk w artykule „Podsłuchane w białostockim »Empiku«” w Biuletynie IPN. Dzięki agentowi usadowionemu w „Empiku” bezpieka wiedziała, kto z białostockich elit mówił o Katyniu, kto słucha Wolnej Europy, kto krytykuje decyzje władz dotyczące gospodarki, jakie koterie walczą o wpływy w białostockich redakcjach, kto z kim śpi, kto jest uzależniony od hazardu i kto nie jest szczerym komunistą, a koniunkturalnym karierowiczem. UB zdobywała wiedzę o wrogach, ale i o „swoich”. Historyk IPN znalazł w donosach „Zaremby” charakterystyki białostockich dziennikarzy: Ryszarda Kraśki, Wirgiliusza Młyńczyka, Ryszarda Klimaszewskiego, Stanisława Świerada, Henryka Kaszkowiaka, Leszka Kubickiego i Wiesława Janickiego.
TW „Konar”: „Rafał Wojaczek bije ludzi w „Empiku!”
Czy tak samo było w innych miastach? Badania historyków i relacje świadków są tu mocno wyrywkowe. Monografia o „Empiku” nigdy nie powstała, można wręcz odnieść wrażenie, że to jedna z ostatnich tak ważnych białych plam w badaniach historii PRL.
Z fragmentów donosów dowiadujemy się, że „Empiki” były pod czujnym okiem bezpieki. TW „Konar” z przerażeniem odnotowywał, jak w jednym z nich zachowuje się poeta Rafał Wojaczek: „Ten uzdolniony poeta zachowuje się zupełnie po chuligańsku, jest notorycznym pijakiem i po pijanemu kaleczy ludzi, rzucając w nich szklankami lub popielniczkami. Tak było niedawno, gdy w MPiK skaleczył młodego kolegę (…) zadziwiająca jest bezsilność władz wobec tego chuligana” – raportował.
Janusz Jodłowski, naukowiec z krakowskiej Akademii Rolniczej działający w Solidarności, na łamach „Biuletynu Informacyjnego Stowarzyszenia Sieć Solidarności” opisał historię nauczyciela akademickiego, który został tam nieformalnym liderem buntujących się studentów. W rzeczywistości był on prowokatorem bezpieki. „Współpracował z SB i po prostu zastawił na nich pułapkę. Z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się to jeszcze bardziej obrzydliwe niż wtedy. (…) Tego człowieka spotkałem w końcówce lat 80. w MPiK-u w Nowej Hucie, gdzie pracował. Nie pamiętam, w jakich okolicznościach i kiedy odszedł z uczelni”. Czy odgrywał w „Empiku” w Nowej Hucie tę samą rolę, co „Zaremba” w Białymstoku?
Ojciec Łuczywo, teść Pastusiaka, teść Święcickiego
Ważna uwaga metodologiczna: gdy piszemy tu o „Empikach” (w cudzysłowie) z czasów PRL, używamy potocznej nazwy Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki (KMPiK) z czasów komuny. Powstała w 1991 roku spółka Empik uczyniła z tego powszechnie używanego określenia nazwę oficjalną.
Jak powstały „Empiki”? 25 kwietnia 1947 roku uchwałą Sekretariatu KC PPR utworzona została Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa” (RSW „Prasa”). To był gigant na rynku mediów państwa komunistycznego: RSW „Prasa” wydawała w czasie swej działalności ponad 50 proc. gazet wychodzących w Polsce, w tym ponad 90 proc. dzienników. Komu personalnie powierzono to niesłychanie odpowiedzialne zadanie? W Radzie Nadzorczej RSW „Prasa” znalazło się wielu członków rodzin… obecnej totalnej opozycji. Zasiadał w niej Ferdynand Chaber, ojciec Heleny Łuczywo, która w III RP przez 20 lat była zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. W Radzie Nadzorczej znalazł się też Eugeniusz Szyr, późniejszy teść Marcina Święcickiego, sekretarza KC PZPR, a obecnie posła Platformy Obywatelskiej. Zasiadał w niej także Edward Ochab, późniejszy Przewodniczący Rady Państwa, którego córka Anna została żoną Longina Pastusiaka, w III RP Marszałka Senatu z ramienia SLD. Obok nich zaistniało tam wielu czołowych stalinowców, na czele z Jakubem Bermanem. Na przełomie lat 50. i 60 dyrektorem sieci była Helena Michnik.
Rok po powstaniu władze RSW „Prasa” powołały Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, czyli sieć księgarń i domów kultury. Pierwszy salon Klubu MPiK otwarto 7 października 1948 roku przy placu Unii Lubelskiej w Warszawie, w siedzibie RSW „Prasa”. Potem powstały one we wszystkich większych miastach. Z raportu z likwidacji majątku PZPR wynika, że do 1989 roku utworzono 96 „Empików”.
Ostatnie znikało francuskie „L’Humanite”
„Jakim Wy prawem o wolności / Głosicie bracia w Rudym Pravie / Wszak to od waszej nie ostatni / Zwariował pisarz Ota Pawel… Niech się gazeta Neues Deustchland / Wstrzyma z wstępniakiem o pomocy / Bo tu są ludzie, którzy jeszcze / Budzą się z krzykiem w środku nocy” – śpiewał w piosence „Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał” Andrzej Garczarek.
W klubach „Empik” było można kupić prasę komunistyczną z krajów bloku wschodniego, w tym tę z piosenki Garczarka. Były tam sowieckie gazety „Prawda” oraz „Izwiestia” czy właśnie znane z współorganizowania z wraz z „Trybuną Ludu” kolarskiego Wyścigu Pokoju czeskie „Rudé Právo” i „Neues Deutschland” z NRD.
Gazety zachodnie można było wypożyczyć na miejscu po okazaniu dowodu osobistego. Jednak nie zawsze. – Prasa zachodnia znikała z półek zawsze, gdy coś niepokojącego dla komunistów działo się w Polsce. Jako ostatnie pismo znikała zawsze gazeta francuskich komunistów, „L’Humanite” – wspomina Marcin Wolski, pisarz i satyryk. Jak mówi, w skali bloku sowieckiego było to całkiem sporo: może nie okno na Zachód, ale zawsze lufcik. Jego znaczenie obrazuje świetnie anegdota. – Moją pierwszą powieść „Agent dołu” tłumaczył na rosyjski Żyd ze Związku Sowieckiego. Bardzo dobrze rozumiał wszystkie konteksty związane ze starożytnością czy historią Kościoła. Ale nie miał pojęcia o ikonach współczesnego Zachodu. „Kto eto Marylin Monrołowa? Kto eto James Bond?” – pisał do mnie. W PRL nie można było oglądać Bonda, ale wiedzieliśmy o jego istnieniu. W Sowietach izolacja była ścisła – opowiada Marcin Wolski.
Uwaga na amerykańskie ogniwo!
Aby ostrzec czytelników przed zgubnym wpływem propagandy, która czaiła się na nich w pismach zza „żelaznej kurtyny”, organizowano pogadanki i prelekcje. Takie jak w jeleniogórskim „Empiku”. Tam przedmiotem dyskusji były „kontrowersyjne artykuły zamieszczane w prasie kapitalistycznej, przedstawiające różne fakty w krzywym zwierciadle”.
O „Newsweeku” w Informatorze MPiK pisano przed jedną z takich prelekcji: „Biorąc go do ręki, nie wolno zapomnieć, że jest on niczym innym, jak tylko jednym z ogniw amerykańskiego, a więc wielkokapitalistycznego systemu prasy”. I jako taki „służy jego dysponentom”. Podobnie było z prasą z wrogiej RFN: „Jeśli jednak bierzemy do ręki »Frankfurter Allgemeine Zeitung«, musimy pamiętać, że nie może ona napisać niczego i nie może skomentować żadnego wydarzenia wbrew interesom politycznym środowiska, które ją powołało do życia i stanowi do dziś grupę jej dysponentów” – ostrzegano.
Walki frakcji w PZPR miewały odzwierciedlenie także w „Empikach”. W książce Sylwestra Fertacza i Kazimierza Miroszewskiego „Marzec 1968 roku w województwie katowickim” czytamy: „Egzekutywa KM PZPR w Gliwicach na posiedzeniu w dniu 29 marca wydaliła z partii oraz przyjęła wniosek o usunięcie ze stanowiska kierownika klubu MPiK Eryka Goldsteina za umieszczenie na wystawie klubu plakatu turystycznego, 2 afiszy z Izraela, za kolportowanie bez zgody cenzury prospektu RFN »Poliglot« oraz za uczestnictwo jego syna w manifestacji gliwickiej, która odbyła się 11 marca”.
Yaron Bruckner – bywalec salonu Kwaśniewskiego
Gdy „Gazeta Polska” wydała numer z naklejką „Strefa wolna od ideologia LGBT”, rzecznik prasowa Empiku Monika Marianowicz tak uzasadniła wycofanie gazety z salonów Empik: „Nie ma u nas miejsca na jawną dyskryminację i na treści łamiące prawo. Empik jest strefą pełną tolerancji, każdy jest u nas mile widziany, wszystkich traktujemy z szacunkiem”. Odpowiedział jej na Twitterze Jacek Łęski: „Empikowi wolno. Przypomnę, że prywatyzacja Empiku to była klasyka III RP, bliźniaczo podobna do prywatyzacji Domów Towarowych Centrum. Kupiec zresztą ten sam, Yaron Bruckner, bywalec salonu prezydenta Kwaśniewskiego. Brucknera już nie ma, zapaszek salonu pozostał” – napisał.
Spółka Empik została powołana do życia w 1991 roku przez Jacka Dębskiego (z ramienia RSW Prasa-Książka-Ruch), biznesmena Janusza Romanowskiego i Yarona Brucknera. RSW Prasa-Książka-Ruch wniósł do spółki 74 placówki KMPiK. Miłosz Węglewski w 2013 roku pisał w „Newsweeku” o belgijsko-izraelskim biznesmenie Yaronie Brucknerze, którego rodzice pochodzili z Polski, w artykule „Twórca Empiku – rekin polskiej transformacji”: „Dużo poważniejsze zarzuty dotyczyły sztandarowej inwestycji Ronny’ego (czyli Brucknera – przyp. red.) nad Wisłą – Empiku. Tę spółkę, na bazie dawnych Międzynarodowych Klubów Książki i Prasy, tworzył w 1991 r. wspólnie z państwowym Ruchem (trzy lata później stał się jej jedynym właścicielem). Ruchowi szefował wówczas Jacek Dębski, człowiek KLD, blisko związany z Donaldem Tuskiem, w którego drużynie często grywał w piłkę jako bramkarz. Krytykowano rażąco niskie stawki czynszu, jakie spółka biznesmena płaciła przez lata Ruchowi za korzystanie z ponad 30 należących do niego lokali w centrach miast. NIK oszacowała straty państwa na prawie 50 mln zł, ale zarzutów nikomu nie postawiono”.
W 1994 roku firmę Empik Sp. z o.o. nabył od Skarbu Państwa koncern Eastbridge N.V. z siedzibą w Holandii. W 2003 roku „Życie Warszawy” opublikowało artykuł „Układ Czarzastego”, w którym czytamy o powiązaniach pomiędzy Brucknerem a postkomunistami: „W spółce Optimum Distribution, którą założył Empik kontrolowany przez Brucknera, miejsce w zarządzie powierzono Marcinowi Rywinowi, synowi Lwa”.
Tekst ukazał się w #32 numerze tygodnika "Gazeta Polska"