W polskiej historii wiele było momentów, w których to nie polityczni przywódcy, a zwykli ludzie zmieniali jej bieg. Taka niesamowita scena rozegrała się, gdy ks. Jerzy Popiełuszko, jako pierwszy kapłan w historii, wszedł witany oklaskami tłumów do komunistycznej fabryki - strajkującej Huty Warszawa. Zwykli, pogardzani robotnicy, z których wielu od dzieciństwa nie było u spowiedzi, teraz klękali, a ich żarliwość wywołała potężny podmuch wiatru historii, który miał zmieść komunizm. Dziś takimi robotnikami z Huty Warszawa są kibice Śląska Wrocław, którzy przy wjeździe na Ostrów Tumski, za zgodą sióstr marianek, namalowali olbrzymi mural z Janem Pawłem II. „To nasza odpowiedź na nasilający się ostatnimi czasy hejt i niesłuszne oskarżenia wobec tego wielkiego Polaka, któremu wiele zawdzięczamy. Padają bezkarne bluzgi. Nie podoba nam się to” – oświadczyli. To jest ten symboliczny gest niezgody, który już dawno powinniśmy wykonać, ale często rozmywaliśmy go w jałowych dyskusjach, co wykorzystywał przeciwnik, mieszając w głowach dzieciakom, które nie mogą pamiętać cudu, jaki dokonał się za sprawą Jana Pawła II, dzięki któremu żyją dziś w wolnym kraju. Już pojawiły się głosy ludzi, którzy rozumują, że skoro chcą uderzyć psa, to kij się znajdzie i postanowili nasłać na ów mural konserwatora zabytków oraz wszelkie możliwe miejskie służby. Dziś cała Polska rozumiejąca znaczenie tego gestu, powinna wystąpić w obronie tego muralu, czyli pamięci o Janie Pawle II. Non possumus! – pisze dla portalu Niezależna.pl Piotr Lisiewicz.
Tu nie może być śladu wahania czy ustępliwości. Nagle z pobudek ideologicznych obudził się jakiś urzędnik, któremu przez lata nie przeszkadzało, że ta sama ściana jest pobazgrolona jakimiś bohomazami, a gdy pojawił się na niej wizerunek Jana Pawła II, zatrząsł się z oburzenia, że siostry marianki i kibice mogli nie dopełnić jakichś formalności. Jeśli faktycznie uważa on, że jakieś drobne formalności trzeba uzupełnić, to należy to jak najszybciej zrobić, przy zachowaniu dobrej woli wszystkich stron. A jeśli tej dobrej woli nie wykaże, to we Wrocławiu powinny pojawić się wielotysięczne tłumy protestujących z całej Polski, a nazwisko urzędnika, który poważył się zwalczać pamięć o Janie Pawle II, powinno znaleźć na tysiącach murali i transparentów w całej Polsce. Jako symbol hańby i antypolskiego zaprzaństwa. Bo nie o jakieś drobne przepisy owemu urzędniczynie chodzi, a o tę postać z różańcem i napis: „Twoją troską był zawsze Bóg, wiara i Polska. Ojcze Święty, dziękujemy za Twój pontyfikat. Kibice wrocławskiego Śląska”.
Nie potrzeba nam wojny w sprawie pamięci o Janie Pawle II i są ludzie po różnych stronach barykady, którzy potrafią to zrozumieć. Tak zachował się lewicowy prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, którego klub, mimo że nie lubi prawicy, poparł nadanie Wandzie Półtawskiej, przyjaciółce Jana Pawła II, Honorowego Obywatelstwa Krakowa. Uznając, że fakt, iż nie zgadza się z nią w różnych kwestiach ideologicznych, nie anuluje jej ogromnych zasług – walczącej z Niemcami harcerki, aresztowanej, torturowanej, skazanej na karę śmierci, która mimo tortur nie wydała nikogo z przyjaciół, a w obozie koncentracyjnym w Ravensbruck poddana została nieludzkim eksperymentom medycznym.
Nie wolno pisać historii na nowo. Uczciwa lewica w Polsce ma mnóstwo powodów, by szanować Jana Pawła II. Także lewicowi ateiści i przedstawiciele innych wyznań chronili się w czasach stanu wojennego w kościołach. Pamiętam burzę braw, jakie w moje parafii na poznańskim Sołaczu otrzymała ewangeliczka, aktorka Hanna Skarżanka. Uczciwi lewicowi, niekomunistyczni profesorowie powinni mówić lewicowej młodzieży, jak wybór Jana Pawła II spowodował, że Polacy przestali się bać, że policzyli się, że bez tego nie było Sierpnia 1980.
To Jan Paweł II był papieżem, który pierwszy wszedł do synagogi. To, co ten papież mówił o roli kobiety w społeczeństwie i Kościele, powinno być dostrzeżone przez feministki, gdyby zechciały chwilę pomyśleć, zamiast miotać bluzgi. Macie prawo nie zgadzać się z różnymi poglądami Jana Pawła II, możecie krytykować stanowisko Kościoła, albo też praktykę jego działania. Przestrzeni do uczciwej dyskusji jest tu wiele.
Ale jeśli pojawiają się tacy, którzy za pomocą bluzgów próbują kwestionować jego rolę w polskiej historii, powinni być traktowani przez wszystkich uczciwych ludzi jak patologiczni kłamcy. Powinni usłyszeć ostre, a najlepiej bardzo ostre słowa. Nie tylko od katolików, ale od każdego uczciwego Polaka.
Dlaczego mural z Wrocławia jest ważniejszy dla pamięci o Janie Pawle II od różnych mniej lub bardziej udanych pomników? Bo tamte powstały z woli urzędników, państwowych lub kościelnych, mających lepsze lub gorsze intencje. A ten mural powstał oddolnie, z pieniędzy zwykłych kibiców, wcale nie idealnych w codziennym życiu, ale mających tych najważniejszych sprawach w głowach więcej rozsądku, niż politycy z lewicy czy prawicy. Potrafiących odróżnić PRAWDĘ, we właściwych proporcjach, a nie zmanipulowaną przez hipokrytów. Jak robotnicy z Huty Warszawa z 1980 r.
U mnie w Poznaniu środowisko anarchistów lansowało przez lata hasło „Rozbrat zostaje” – chodziło o ich skłot, codo legalności którego były duże wątpliwości. Gdyby nasłano na nich poznańskich urzędników, znaleźli by pewnie dziesięć razy więcej powodów, by go zlikwidować, niż w przypadku wrocławskiego muralu. Popierałem publicznie hasło „Rozbrat zostaje”, mimo że w wielu sprawach moje poglądy były odwrotnością tego, co myślą jego mieszkańcy. Ale szanowałem to, że wielu z nich autentycznie wierzy w to, co głosi.
Apeluję do wszelkich stron sporu, by zrozumiały, że tak też jest z wrocławskim muralem. Oczywiście możemy się o niego pobić. Lewicowi urzędnicy opętani władzą mogą kazać go zniszczyć i kazać namalować siostrom symbole satanistyczne. A gdzie indziej prawicowi urzędnicy nakazać lewakom nosić mieczyki Chrobrego. Jak wiemy, jakiś tam pretekst prawny zawsze się wymyśli. Tylko po co?
Mural zostaje!