Redaktor naczelny "Newsweeka" już szykuje się na pełen wyzwań 2019 rok. W jednym z wywiadów wyrzucił z siebie odezwę do Polaków o zbliżających się wielkimi krokami wyborach parlamentarnych. U dziennikarza emocje sięgają już zenitu, co było widać po tych wypowiedziach.
Redaktor naczelny "Newsweeka" udzielił wywiadu "Superstacji". Jak to ma w zwyczaju, nie zabrakło odniesień do obecnego rządu, ale przyszedł też w końcu czas na płomienną przemowę...
Według mnie, to będą bezdyskusyjnie najważniejsze wybory od 30 lat, według mnie to będą najważniejsze wybory w naszym życiu.
- oświadczył Lis.
Dziennikarz, który otwarcie krytykuje demokratycznie wybrany rząd Prawa i Sprawiedliwości i w przeszłości brał udział w antyrządowych manifestacjach, użył do swojej tezy porównania.
Siedzimy przy stole rodzinnym i mówimy o poważnej potrzebie remontu. A to byśmy pomalowali tak, a zasłony powinny być tak, a w kuchni coś nie działa. Zastanawiamy się, czy remont bardziej kosztowny, generalny, totalny, czy będziemy naprawiać drobiazgi. I nagle widzimy w szybach facetów w kominiarkach. Dyskusja o zasłonach, ścianach i usterkach w kuchni nie jest nieważna. To nie są detale. To w jakimś sensie rozstrzyga o tym, jaka jest jakość naszego życia, ale w momencie, kiedy za szybą są faceci w kominiarkach, każdy z tych problemów jest kompletnie nieistotny, ponieważ jak oni wparują do środka i urządza nam tę chałupę, to ani zasłony, ani ściany, ani usterka nie będą miały znaczenia
- dodał redaktor naczelny "Newsweeka".
To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia "polityczna wycieczka" Tomasza Lisa. Uderza on w patetyczne tony, a w 2019 roku możemy się spodziewać tylko więcej takich przemów. Sondaże sugerują jednak, że wysiłki Lisa mogą spełznąć na niczym, bowiem wciąż to Prawo i Sprawiedliwość - ku jego wyraźnemu niezadowoleniu - cieszy się najwyższym poparciem Polaków.