- Ekipa, która zarządza teraz Polską chciałaby szybkiego powrotu do 2012 r., kiedy mieliśmy problem z pluralizmem, wolnością mediów, kiedy za wygłoszenie poglądów można było stracić pracę, być środowiskowo odrzucanym na margines. Ludzie widzą, że przez tych osiem ostatnich lat wolności słowa przybyło, a nie ubyło - mówił w wydaniu specjalnym Telewizji Republika gość Katarzyny Gójskiej Jacek Liziniewicz.
Środowiska patriotyczne sprzeciwiają się siłowemu przejęciu mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska. Codziennie, do odwołania, o godzinie 20:00 odbywają się protesty w tej sprawie pod siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej w Warszawie przy Placu Powstańców. Podobne wydarzenia jednak organizowane są także w innych polskich miastach.
- Władza bardzo liczyła na to, że nie będzie żadnej reakcji społecznej i się przeliczyła. Widać to w tym, jak zmienili taktykę działania w ostatnich dniach i godzinach. To wynik wszystkich protestów - tego, że społeczeństwo, politycy, posłowie nie odpuszczają (...) To daje nadzieję dziennikarzom mediów publicznych, którzy przecież - gdyby nie to wsparcie - mogliby mieć poczucie osamotnienia
- mówił w wydaniu specjalnym Telewizji Republika gość Katarzyny Gójskiej Jacek Liziniewicz.
Jak wskazał, patrząc szerzej chodzi też o standardy, w jakich władza postanowiła spacyfikować media publiczne.
- Władza podeptała prawo, a dzisiaj wychodzi z założenia, że nie łamie prawa, bo prawa już nie ma. Mam wrażenie, że protestujący przypominają, że nie będzie powrotu do kryminalnych czasów i naród, który był często zakrzykiwany, spędzony w poczucie i pedagogikę wstydu nie będzie teraz dobrowolnie wracał do tego, co miało miejsce przed 2015 r. To jest chęć pokazania tego, że sytuacja przez ośmiu lat się zmieniła a Polacy nabrali podmiotowości. Tego nie rozumie ekipa, która zarządza teraz Polską i chciałaby szybkiego powrotu do 2012 r., kiedy mieliśmy problem z pluralizmem, wolnością mediów, kiedy za wygłoszenie poglądów można było stracić pracę, być środowiskowo odrzucanym na margines. Ludzie widzą, że przez tych osiem ostatnich lat wolności słowa przybyło, a nie ubyło
- dodał.