Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Lempart oskarża policję o "szereg naruszeń". Prawdę pokazało opublikowane nagranie

Warszawska policja opublikowała dzisiaj nagranie, na którym widać jak Marta Lempart podczas wczorajszego protestu tzw. "Strajku Kobiet" próbuje sforsować szpaler funkcjonariuszy policji używając siły fizycznej. Mundurowi w spokojny, ale zdecydowany sposób zatrzymali kobietę. Feministka oznajmiła dziś, że podczas środowej demonstracji dochodziło do naruszeń przepisów przez policjantów.

Marta Lempart
Marta Lempart
By G. Wysocki - Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=68775202

Jak przekazała podczas czwartkowej konferencji liderka Strajku Kobiet Marta Lempart, w środę "mieliśmy do czynienia z sytuacją bezprecedensową".

"Nie w momencie, kiedy panowie w policyjnych mundurach gazowali demonstrantów i pałowali demonstrantki. Bezprecedensowa sytuacja zdarzyła się wtedy, kiedy prywatna osoba, pan wicepremier Kaczyński, pan poseł Kaczyński zarządził, że zajmie sobie kilkanaście ulic barierkami"

- mówiła Lempart.

Jak podkreśliła nikt w urzędzie miasta nie słyszał nic o żadnym zajęciu terenu i nikt się o żadne tego typu zgody nie zwracał.

"Ważniejsze w tej sytuacji jest to, że panowie w policyjnych mundurach przejęli prywatne zlecenie od pana Kaczyńskiego, ochrony tych barierek, czyli w momencie, kiedy powinni byli oczywiście odmówić jego wykonania, do czego zobowiązuje ich ustawa o policji, przyjęli prywatne zlecenie. To jest standard węgierski. Pan Victor Orban też ma takich prywatnych ochroniarzy i z tym mieliśmy do czynienia wczoraj"

- powiedziała liderka Strajku Kobiet.

Lempart oskarża policję o bezprawie

W jej opinii w trakcie środowego protestu "ostatecznie skompromitowała się formacja, która powinna być formacją państwową. Natomiast stała się formacją partyjną, bo przyjęła zlecenie prywatne". "Służyli jako prywatna armia, łamiąc oczywiście ustawę o policji w bardzo wielu aspektach, bo mieliśmy do czynienia z całym szeregiem naruszeń przepisów" - przekazała Lempart.

Jako przykład zachowań policjantów wymieniła odmawianie podawania numeru służbowego, czy imion i nazwisk. "Policjanci nie mieli naszywek. Dokonywali bezprawnie legitymowania, nie podawali podstawy prawnej faktycznej swoich działań, a poza tym zachowywali się agresywnie w stosunku do demonstrujących" - mówiła Lempart.

Zaznaczyła też, że żeby odebrać demonstrującym prawo do gromadzenia się musi być spełniony warunek ustawowy tzn. musi być to uregulowane ustawą i musi być spełniony warunek stanu nadzwyczajnego, którego w Polsce nie ma.

Dodała również, że w momencie, kiedy policja zaczęła wydawać komunikaty do zgromadzonych, dotyczące rozejścia się, protestujący rzeczywiście chcieli się rozejść i zastosowali się to tego polecenia. "Policja właśnie wtedy zaatakowała demonstrujących" - stwierdziła Lempart.

Następnie jak wynika z relacji organizatorów protestu otoczyła ludzi szczelnym kordonem, żeby ich sprowokować do ataku na funkcjonariuszy.

Policjantów porównano do "nazioli"

Z relacji organizatorów, którą przedstawili podczas czwartkowej konferencji wynika także, że kiedy policja odcięła wszystkie drogi wyjścia, wzywając ludzi do rozejścia się "doszło do takiej sytuacji, gdzie w tłum wchodzili policyjni prowokatorzy", którzy byli nie umundurowani.

"Wszyscy już pewnie widzieli te filmy, zdjęcia panów, którzy ubrani byli w jeansy, dresy, bluzy, w czapeczki, albo po prostu z łysymi głowami. Kiedy pojawili się w tłumie na pl. Powstańców, my protestujący myśleliśmy, że to jest jakaś grupa nazioli, biegająca sobie po ulicach, która wdarła się między nas. Wyciągnęli w pewnym momencie pałki i zaczęli zupełnie przypadkowo nimi machać i uderzać"

- wynika z relacji przedstawionej podczas konferencji.

Organizatorzy środowego protestu zaznaczyli jednocześnie, że był on pokojowy i niczym nie różnił się od pozostałych, które się już odbyły, dlatego nie było powodu, żeby używać siły i gazu wobec protestujących.

W trakcie konferencji poinformowano także o uruchomieniu komunikatora o nazwie "Telegram", gdzie zamieszczane są wszystkie wiadomości dotyczące tego, co się dzieje Warszawie.

"Ta aplikacja została stworzona w Rosji podczas ogromnej fali protestów przeciwko Putinowi. To jest po prostu wynalazek na kraj autorytarny, gdzie na protestach wyłącza się internet"

- przekazano.

Przypominamy jak zachowywała się podczas środowej demonstracji Marta Lempart.

Organizatorzy Strajku Kobiet zapowiedzieli też, że kolejna manifestacja odbędzie się 28 listopada oraz, że w środę policja zatrzymała około 30 osób.

W środę w Warszawie miały miejsce kolejne protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Policja użyła gazu pieprzowego. Kilka osób zatrzymano w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjantów.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#policja #strajk kobiet #Marta Lempart

po