Związkowcy Niezależnego Związku Zawodowego „Oświata Polska” zaapelowali, aby od marca godzina lekcyjna była krótsza o pięć minut. Ma to związek z niskimi podwyżkami. – To zupełnie nieracjonalne. Nie ma w zasadzie o czym dyskutować – mówi nam profesor pedagogiki Aleksander Nalaskowski.
W tym roku podwyżki nie są satysfakcjonujące dla nauczycieli. Zgodnie z projektem nowelizacji rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli wynagrodzenie w tym roku ma wzrosnąć od 239 zł do 296 zł brutto w zależności od wykształcenia i stopnia awansu zawodowego. Zdaniem nauczycieli proponowana przez MEN podwyżka jest niewystarczająca. Takie zdanie ma m.in. Niezależny Związek Zawodowy „Oświata Polska”, według którego pensja nauczycieli realnie spadła w ostatnich latach i nie została podniesiona na tyle, aby zrekompensować podwyżki.
– Jeśli zatem nie można urealnić pensji, to należy skrócić lekcje. Od 1 marca lekcja będzie zatem trwać 40 minut. A przynajmniej z takim postulatem występuje NZZ „Oświata Polska”. Alternatywny wariant to zaliczenie dwóch godzin dyżurów „czarnkowych” do płatnego pensum
– twierdzą związkowcy.
Zdaniem ekspertów takie działanie nie ma najmniejszego sensu i byłoby tylko pozorowaną zmianą.
– Lekcja 45-minutowa to jest lekcja optymalna. Wszelkiego rodzaju konspekty nauczycielskie, przygotowanie się do lekcji, sposób komponowania podręczników czy układania przebiegu lekcji są dostosowane do określonego czasu. Jeżeli go skrócimy, to będzie to powodować problemy dla nauczycieli. Tego nie robi się fachowcom, którzy byli kształceni, aby prowadzić lekcję przez 45 minut. Gdyby odjąć ostatnie pięć minut, to oznaczałoby, że będzie brakować im czasu – mówi prof. Nalaskowski.
NZZ „Oświata Polska” to jeden z najmłodszych związków zawodowych nauczycieli. Powstał, kiedy ministrem edukacji był prof. Przemysław Czarnek, i brał udział w protestach przeciwko władzy Prawa i Sprawiedliwości. Po wyborach przedstawiciele organizacji współpracują z MEN np. w sprawie radzenia sobie z wypaleniem zawodowym. Czy więc apel to zapowiedź głębszej reformy?
– Na razie MEN działa w punktowy sposób i skupia się na sprawach ideologicznych. Walka z Kościołem, podejście do uczniów, którym wmawia się, że mają mieć lekko i mają mieć tylko prawa. Zupełnie bez koncepcji i nie zastanawiając się, jakie działania przyniosą skutek
– mówi Dariusz Piontkowski, były minister edukacji narodowej. – Na 2026 r. władze ministerstwa zapowiedziały przedstawienie jakiejś kompleksowej reformy, ale na razie nie wiadomo, jak ma ona wyglądać i czego ma dotyczyć. Nie należy się jednak spodziewać niczego dobrego – mówi nam Dariusz Piontkowski.
Transatlantycka ofensywa polityczna Andrzeja Dudy tematem dyskusji podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent: Rozpoczął się proces przygotowania do negocjacji pokojowych.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) February 24, 2025
Czytaj #GPC od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWiDJA
🫵PRENUMERUJ » https://t.co/fzu0qGvJ8U pic.twitter.com/ChtbJWYcLf