- Myślę, że reprezentacja państw na przyszłotygodniowej konferencji bliskowschodniej będzie znaczna i na wysokim poziomie. Do Warszawy mogą przyjechać m.in. ministrowie spraw zagranicznych państw arabskich - powiedział dzisiaj w Waszyngtonie szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Czaputowicz, którzy bierze udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych międzynarodowej koalicji do walki z tzw. Państwem Islamskim (Daesz) w Waszyngtonie, podkreślił w rozmowie z polskimi dziennikarzami, że organizacja ta "została pokonana, jeśli chodzi o zasięg terytorialny w Syrii i w Iraku, natomiast ciągle stanowi zagrożenie".
- Chodzi o to, żeby terroryzm wraz z bojownikami nie rozprzestrzenił się na inne obszary. Trzeba być tutaj zintegrowanym, razem ze społecznością międzynarodową działać, żeby zapobiegać temu zagrożeniu
- wskazywał.
Szef MSZ przypomniał w tym kontekście, że Polska organizuje w przyszłym tygodniu konferencję poświęconą sposobom "zapewnienia pokoju i stabilizacji na Bliskim Wschodzie".
- Myślę, że tutaj działalność Polski jest dostrzegana
- podkreślił.
Jak zapowiedział minister, wśród tematów poruszonych w Warszawie znajdą się m.in. terroryzm i jego finansowanie, kwestie humanitarne, uchodźcze oraz metody pomocy społeczności międzynarodowej dla regionu.
Czaputowicz nie chciał przesądzić, kto - oprócz wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a i sekretarza stanu Mike'a Pompeo - przyjedzie na konferencję bliskowschodnią.
- Oczywiście my mamy pewne potwierdzenia, też pewne wpływają; poczekajmy
- powiedział. Ocenił jednocześnie, że reprezentacja ta będzie "znaczna" i "na wysokim poziomie". Według szefa polskiej dyplomacji mogą się wśród nich znaleźć m.in. ministrowie spraw zagranicznych państw arabskich i krajów leżących na Bliskim Wschodzie.
Jak podkreślił, to właśnie od udziału krajów tego regionu zależy znaczenie i sukces konferencji.
- Czy one będą się w Warszawie czuły na tyle dobrze, żeby dyskutować te problemy i być może zainicjować jakiś proces
- dodał szef MSZ.
- Jeżeli te państwa będą reprezentowane na poziomie oczekiwanym, ministrów, to znaczy, że one przywiązują dużą wagę do tej konferencji
- przekonywał Czaputowicz. O niczym nie świadczy natomiast - jego zdaniem - ewentualny niższy szczebel reprezentacji w Warszawie niektórych państw z Afryki czy nawet UE, które "nie mają takich dużych interesów na Bliskim Wschodzie".
Dopytywany, ile państw może wziąć udział w konferencji, szef MSZ poinformował, że może to być 70 państw, ponieważ obecność swoich przedstawicieli potwierdziła większość zaproszonych stolic.
W styczniu Departament Stanu USA i polskie MSZ poinformowały, że w lutym w Warszawie odbędzie się konferencja w sprawie budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Wcześniej konferencję zapowiedział w rozmowie ze stacją Fox News sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który mówił, że szczególna uwaga poświęcona zostanie wpływom Iranu w regionie Bliskiego Wschodu.
Udział w polsko-amerykańskiej konferencji zapowiedział m.in. premier Izraela Benjamin Netanjahu. Swój przyjazd do Warszawy zapowiedzieli również przedstawiciele niektórych państw europejskich oraz krajów regionu Zatoki Perskiej.
Jeszcze w ub. miesiącu rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Maja Kocijanczicz poinformowała, że do Warszawy nie przyjedzie Federica Mogherini, która w dniach konferencji będzie przebywała z wcześniej zaplanowaną oficjalną wizytą w Afryce. Wkrótce później szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz przekazał, że w konferencji nie weźmie też udziału Rosja.