Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Ks. Jegierski wystawiał bezprawne faktury. Mimo prawomocnego wyroku wciąż żąda pieniędzy!

Ksiądz Tomasz Jegierski nagle pojawił się na scenie politycznej wywołany przez Stanisława Gawłowskiego z PO. Skompromitowany polityk posłużył się oszczerstwami wobec Kornela Morawieckiego. Jak się potem okazało, ks. Jegierski szantażował ojca premiera Mateusza Morawieckiego, a sprawa jest w prokuraturze. Ponadto ks. Tomasz Jegierski nie istnieje w polskich strukturach kościelnych. Teraz okazuje się, że nie tylko Kornel Morawiecki ma nieprzyjemne sytuacje z ks. Jegierskim.

Portal Niezalezna.pl dotarł do Marcina Kucharczyka z Dystrybucji Katolickiej. Okazuje się, że spółka ta miała bardzo wiele nieprzyjemnych sytuacji z ks. Jegierskim, a mimo prawomocnego wyroku sądu ks. Jegierski nie odpuszcza i bezpodstawnie domaga się od Dystrybucji Katolickiej gigantycznych pieniędzy. 

Reklama

Ks. Tomasz Jegierski, reprezentując jako wiceprezes spółkę z.o.o. Vero, podał do sądu spółkę z.o.o. Dystrybucję Katolicką o zapłatę faktur, które były bezprawnie przez niego wystawione. Chodzi o dzieło "Wiara i film", z którym ks. Tomasz Jegierski przyszedł do nas, proponując nam wzięcie tego dzieła do dystrybucji. Póki dystrybucja była płynna, zgodnie z ustaleniami rozliczaliśmy się za te egzemplarze, które się sprzedawały, wszystko było w porządku. W momencie, w którym, z racji ogromnego nakładu, książeczki z filmem przestały się sprzedawać, ks. Tomasz Jegierski zerwał z nami kontakt i rozmowy, wystawił trzy faktury na pozostające do sprzedaży książeczki z filmem i żądał za nie zapłaty. Sprawę o najmniejszą z tych faktur – opiewającą na ponad 150 tys. zł – złożył ok. półtora roku temu do sądu

relacjonuje nasz rozmówca.

Marcin Kucharczyk podkreślił, że "sąd I instancji w Rzeszowie uznał, że naszym zamiarem nie było zawieranie umowy kupna-sprzedaży, a umowy dystrybucyjnej, więc faktury są wystawione bezprawnie".

Dowodem, który przedstawiła strona powodowa, czyli spółka Vero, którą reprezentował ks. Tomasz Jegierski, był niepodpisany egzemplarz umowy, którą nam przesłali, a my się na nią nie zgodziliśmy, wycinek maila, gdzie mój wspólnik i prezes podważają tę umowę i bezprawnie wystawione faktury. Złożyli apelację i w połowie marca Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok sądu I instancji, uchylając powództwo o zapłatę

wskazuje.

Dużo by mówić, co ks. Jegierski wypisuje do mnie, czy do prezesa Dystrybucji Katolickiej. Można to ująć tak, że nam grozi. Zmienia dokumenty, wystawia korekty do dokumentów, które sam sobie produkował. Kiedyś był na jednym ze spotkań ugodowych ze swoim księgowym i jego księgowy nawet nie chciał podjąć tematu, bo nie bardzo był w stanie wyjaśnić tok myślenia w poprawianiu, wyrzucaniu z rejestru faktur już zaksięgowanych. Zdecydowanie te maile nie należą do przyjemnych, bo jeśli ktoś pisze, że "dzieci w Syrii umierają, bo ktoś nie zapłacił za towar", to na pewno takie maile nie jest miło otrzymywać. Mimo prawomocnego wyroku sądu nadal mamy nieprzyjemne sytuacje i żądania wypłaty ogromnych kwot pieniędzy od ks. Jegierskiego

wyjaśnia rozmówca portalu Niezalezna.pl.

Reklama