Będzie ciąg dalszy procesu w sprawie próby samosądu w podbiałostockich Łapach. Sąd pierwszej instancji nieprawomocnie skazał na więzienie dwóch mężczyzn za wtargnięcie na cudzą posesję i atak na jej właściciela. Ten bronił się, nożem poważnie raniąc jednego z napastników.
Jesienią ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał obu oskarżonych na kary po 3 lata więzienia. Mają też zapłacić po 20 tys. zł zadośćuczynienia i pokryć napadniętemu, który w tym procesie ma status oskarżyciela posiłkowego, koszty pełnomocników sięgające łącznie 9,5 tys. zł. Prokuratura i napadnięty chcieli kar po 4 lata więzienia, obrońcy - uniewinnienia.
To obrońcy złożyli apelacje, wyrok zaskarżył też pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - wynika z informacji uzyskanych przez media w białostockim sądzie rejonowym. Sprawa jest już w sądzie odwoławczym, na razie nie ma terminu jej rozpoznania.
Incydent miał miejsce trzy lata temu w Łapach k. Białegostoku. Napadnięty, na co dzień strażnik w jednym z zakładów karnych w Podlaskiem, znał napastników. Do końca nie wiadomo, jaki był motyw ich działania. Nie udało się tego też ustalić w procesie w pierwszej instancji, uzasadniając wyrok sąd wspominał o tym, że mogło chodzić o jakieś zatargi z przeszłości.
Gdy mężczyzna wjechał samochodem na swoje podwórko, inny pojazd zastawił mu bramę. Z tego auta wysiedli, podbiegli w jego kierunku i zaatakowali go dwaj napastnicy. Używali drewnianego trzonka od siekiery, gazu i noża, na ziemi kopali go. Napadnięty bronił się, jeden z napastników został poważnie ranny, w szpitalu ratowano mu życie.
Oskarżeni ostatecznie nie przyznali się, choć na początku procesu składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze (ostatecznie nie zgodziła się na to prokuratura). W ich wersji zdarzeń, wybrali się tam, ale tylko po to, żeby porozmawiać, a gaz czy drewniany kij służyć miały jedynie do obrony w wypadku, gdyby gospodarz - o którym mówili, że bywa agresywny - ich zaatakował.
Kluczowymi dowodami okazały się nagrania z monitoringu z jednej z sąsiednich posesji i zeznania sąsiada. Na nagraniu widać, jak obce auto zastawia wjazd na posesję, dwie osoby wbiegają na to podwórko, a gospodarz zaczyna przed nimi uciekać.
W oddzielnym śledztwie prokuratura badała wątek poważnych obrażeń, których doznał jeden z napastników od ciosów nożem. Postępowanie dotyczyło nawet ewentualności usiłowania zabójstwa, ale ostatecznie zostało umorzone. Po zapoznaniu się z dowodami śledczy uznali bowiem, że napadnięty działał jednak w granicach obrony koniecznej, a w takiej sytuacji - odpierając bezpośredni i bezprawny zamach - nie popełnił przestępstwa.