Czterej mężczyźni, którzy we wtorek napadli na konwojenta pod bankiem na Mokotowie porozumiewali się w między sobą ze wschodnim akcentem. Mogli to być Gruzini - powiedział mediom jeden ze śledczych pracujących przy sprawie.
Zamaskowani mężczyźni napadli na wchodzącego do banku konwojenta przewożącego gotówkę z kantoru. "To 50-letni były oficer SOP. Doznał lekkich obrażeń głowy. Został opatrzony na miejscu i przewieziony do szpitala na badania" - przekazał śledczy.
Do napadu doszło we wtorek około godziny 10.15 przy ul. Wołoskiej w okolicach skrzyżowania z ul. Domaniewską w Warszawie. Według nieoficjalnych informacji, do których dotarły media, konwojent, który pracował dla kantoru, szedł do banku z torbą, w której było pół miliona złotych. Wtedy podbiegło do niego czterech zamaskowanych mężczyzn. Wyrwali mu torbę i uciekli.
Według świadka zdarzenia, napastnicy na początku próbowali zaatakować mężczyznę nożem. Konwojent zaczął się bronić, ale dostał mocny cios w głowę i upadł na ziemię. Leżąc oddał kilkanaście strzałów w kierunku uciekających sprawców. Prawdopodobnie jeden z napastników został ranny.
Na ulicy Wilanowskiej 368 znaleziono granatowego volkswagena na ukraińskich numerach rejestracyjnych. Na tylnej szybie widać było dziurę po pocisku. Pracowali przy nim policjanci. Po kilku godzinach auto zostało zabezpieczone i zabrane na lawecie.
Jeden ze sprawców został ranny, stąd apel także do pracowników szpitali i lekarzy o niezwłoczne informowanie policji o podejrzanych obrażeniach przyjmowanych pacjentów - poinformował rzecznik mokotowskiej komendy, podkom. Robert Koniuszy.
Policja apeluje też do świadków napadu przy ul. Wołoskiej o kontakt z najbliższą jednostką policji.
Informacje można przekazać, dzwoniąc na numery telefonu oficera dyżurnego KRP II 47 72 392 50, (czynne całą dobę), policjantów prowadzących czynności: 47 72 392 26 (czynne od godz. 8 do 16) albo przekazywać je na adres: [email protected].