Masowa rzeź dzików to mało, bo właśnie zarządzono iście cesarskie krwawe łowy na puszczańskie żubry! Ten symbol polskiej przyrody, pod ścisłą ochroną, ma trafić na pańskie stoły za sowitym zarobkiem Lasów Państwowych! W ten sposób państwo PiS czci przypadające w tym roku 90-lecie restytucji żubra w Polsce
Reklama
– czytamy w infografice rozpowszechnianej przez Gabrielę Lenartowicz.
Posłanka podaje link do artykułu portalu Oko.press. To wynik corocznej dyskusji na temat zarządzania populacją żubra. Po jednej stronie stoją prof. Rafał Kowalczyk z PAN, który przez ostatnie trzy lata jeszcze w niczym nie zgodził się z PiS (został przez PiS odwołany ze stanowiska w Państwowej Radzie Ochrony Przyrody), i eksperci zajmujący się od kilkudziesięciu lat doglądaniem żubrów (skupieni w Stowarzyszeniu Miłośników Żubrów).
Problem wyłania się zawsze wtedy, gdy organizacje ekologiczne przygotowują się do kampanii mającej na celu pozyskiwanie 1 proc. z PIT-ów. W tym roku zakaz zabijania odgrzebał WWF, a współpracujący z nim prof. Kowalczyk zapewnił „merytoryczne” wkłady do artykułów w mediach. Postanowiła również działać posłanka PO, która zwietrzyła polityczną szansę.
Problem jest taki, że nawet artykuł Oko.press zaprzecza jej słowom.
Odstrzał […] zostanie wykonany przez osoby posiadające stosowne uprawnienia i doświadczenie, wskazane przez Nadleśniczego […] spośród pracowników
– czytamy w decyzjach.
To znaczy, że Lasy Państwowe nie będą sprzedawały odstrzałów zainteresowanym polowaniami na ten gatunek myśliwym” – pisze Oko.press.
Gdzie więc sowite zarobki LP? Trudno powiedzieć.
Jeszcze zabawniejsze jest to, że posłanka nazywa barbarzyństwem odstrzał 40 żubrów, a kierowane przez PO-PSL ministerstwo w 2014 r. zgodziło się na odstrzał… 70 sztuk.