Nawet kilkanaście kolejnych godzin potrwać może akcja gaszenia pożaru, który w sobotę wieczorem wybuchł w archiwum urzędu miasta w Krakowie - przekazał rzecznik małopolskich strażaków Sebastian Woźniak. Z ogniem wciąż walczy kilkanaście zastępów.
W niedzielę wczesnym popołudniem strażacy wciąż walczą z pożarem, który wybuchł poprzedniego wieczora w hali przy ul. Na Załęczu.
"W dalszym ciągu prowadzimy działania. Podzieliliśmy teren akcji na trzy odcinki bojowe. Pierwszy z nich obejmuje parter hali dwukondygnacyjnej od strony drogi, gdzie prowadzone są działania i gdzie jest pożar. Drugi i trzeci odcinek są w drugiej hali, na parterze i na pierwszym piętrze - bo tam pożarem objęte są dwie kondygnacje"
- poinformował rzecznik małopolskiej straży Sebastian Woźniak. Jak wyjaśnił, prowadzenie działań gaśniczych jest bardzo trudne, ponieważ strażacy muszą poruszać się w ograniczonej przestrzeni.
#Krakow trwa walka z pożarem Miejskiego Archiwum. Zabezpieczane są dokumenty, na miesiącu 36 strażaków PSP, 12 jednostek. Duże zadymienie. Akcja może potrwać wiele godzin. pic.twitter.com/DMlVOZWKfi
— Kraków (@krakow_pl) February 7, 2021
W informacji zamieszczonej na swojej stronie internetowej miasto Kraków przypomniało, że w archiwum tym znajduje się 20 tys. metrów bieżących dokumentów. "Zgromadzone tam segregatory, akta i dokumenty tlą się i żarzą. Regały o wysokości około trzech metrów strażacy muszą przesuwać ręcznie. Normalnie są one zasilane elektronicznie, ale w warunkach pożarowych musimy przesuwać je po szynach; dogaszać teczka po teczce" - przekazał Woźniak. "Dlatego szacujemy, że te działania mogą potrwać nawet kilka, kilkanaście godzin" - dodał.
Na miejscu zdarzenia wciąż pracuje kilkanaście zastępów straży, czyli kilkudziesięciu strażaków. Zostały tam skierowane dodatkowe siły i środki z powiatu myślenickiego.
"Rozważamy podjęcie działań związanych z wybiciem otworu w bocznej ścianie. Chcemy to zrobić po konsultacji z nadzorem budowlanym. To działanie mogłoby umożliwić nam oddymienie hali i wzrost poziomu widzialności"
- podał rzecznik. "Wówczas nasze działania mogłyby być skuteczniejsze" - wskazał Woźniak.