„Wspieramy polskich kibiców i patriotów broniących Kościoła!” – taki napis umieścili wczoraj na trybunach kibice Honvedu Budapeszt w czasie meczu z Mezőkövesdi. „Ria, Ria, Hungaria! Dzięki Bracia” – odpowiadają polscy kibice komentujący tę informację na portalu Stadionowi Oprawcy. „Zanim terror zginie, odwiecznym zwyczajem, rewolucja płynie Wisłą i Dunajem” – te słowa z utworu „Nie do zmiażdżenia” zespołu De Press oddają opór, jaki Polska i Węgry stawiają tym, którzy chcieliby, aby tradycja narodowa zginęła, zastąpiona lewackim i komercyjnym śmieciem, a kościoły wyludniły się u nas tak jak na Zachodzie.
Takie gesty, choć niby małe, mają niekiedy w historii przełomowe znaczenie. Kibice Lecha Poznań z grupy Wildeccy Fanatycy, znanej z kultywowania tradycji Czerwca 1956 (kiedy Wilda odegrała olbrzymią rolę), kilka dni temu przegonili spod poznańskiej Katedry dzicz, która poprzedniego dnia manifestując z tęczowymi flagami pomalowała pomnik Jana Pawła II. Po akcji kibice napisali: „Chronimy dzisiaj Farę i Katedrę przed lewacką hołotą i rozwydrzonymi babsztylami! Można sobie protestować, ale są miejsca święte, są zasady i takie miejsca wymagają naszej ochrony! Smutne ze wiele wydawałoby się normalnych ludzi akceptuje niszczenie Kościołów i pomników ale zapewniamy nie pozostaniemy bierni na takie działania! Ręce precz od Kościoła!!!”.
Działania polskich kibiców wsparli kibice węgierscy, identyfikujący się z tradycją węgierskiego powstania z 1956 roku. A zespół „De Press”, we współpracy z Radiem Poznań nagrał niedawno utwór „Nie do zmiażdżenia”, mówiący o tej tradycji polsko-węgierskiej wspólnej walki z okupantami:
Niby to gdzie indziej, niby to daleko
Lecz historia idzie taką samą ścieżką
Zanim terror zginie, odwiecznym zwyczajem
Rewolucja płynie Wisłą i Dunajem
Choć po naszą wolność różni już sięgali
Gorzko smakowała tym, co ją zabrali
Kiedy siali marazm nasi gnębiciele,
Zawsze ktoś się znalazł, kto otworzył cele
I zwycięskim wrogom w pogrzeb zmienił fetę
Zawsze jakiś Romek, zawsze jakiś Peter.
13-letni Romek Strzałkowski w Czerwcu 1956 podniósł z ulicy polską flagę, którą niosła postrzelona przez komunistycznych bandytów tramwajarka Helena Przybyłek. Potem sam zginął zabity strzałem w klatkę piersiową. Wcześniej chłopak niósł transparent „Chcemy religii w szkole”.
15-letni Peter Mansfeld w czasie Powstania Węgierskiego był łącznikiem, przewoził ulotki, granaty i broń. Gdy w styczniu 1957 r. jego dowódca został skazany na śmierć, wraz z kilkoma kolegami wdarł się do willi Ministra Spraw Wewnętrznych Laszlo Pirosa. Potem stworzył grupę nastolatków, która postanowiła zdobyć broń, by odbijać aresztowanych siłą. Po aresztowaniu był torturowany i skazany został na karę śmierci. Wykonano ją, gdy skończył 18 lat.
A poniżej utwór „Nie do zmiażdżenia” z niezwykłym, stworzonym przez jednego z kibiców teledyskiem: