Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Polacy nie pozwolą zburzyć swojego kościoła. Na jego miejscu ma stanąć dom dla uchodźców

Polacy mieszkający w Essen protestują przeciwko planom zburzenia ich kościoła. Na jego miejscu developer chce wybudować osiedle mieszkalne. - Mówimy o żywym polskim kościele, w którym gromadzi się regularnie półtora tysiąca ludzi w niedziele, a w ciągu tygodnia w tym kościele gromadzi się codziennie ok. 100 osób, co na warunki niemieckie jest fenomenem - powiedział członek Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, ks. prof. Paweł Bortkiewicz. O skandalicznych planach zburzenia kościoła jako pierwszy alarmował portal niezalezna.pl

Klub Gazety Polskiej w Essen

18 lipca tego roku proboszcz wspólnoty polskiej ks. Jerzy Wieczorek dowiedział się od niemieckiego proboszcza, ks. Ludgara Blasiusa, który zarządza kościołem św. Klemensa w Essen w Niemczech, że kościół zostanie sprzedany.

Sprawa wywołała poruszenie wśród wiernych. Kościół św. Klemensa, który diecezja esseńska przekazała Polakom, przynależy do parafii św. Antoniego – swego rodzaju centrum duszpasterskiego zarządzanego przez niemieckiego proboszcza.

Przedstawiciele wspólnoty polskiej, na czele z polskim proboszczem, zjawili się w kurii biskupiej, żeby dowiedzieć się, co się dzieje i dlaczego ich kościół jest sprzedawany. Dowiedzieli się, że znaleziono już kupca na działkę, na której stoi kościół i przylegające do niego tereny, i że kupiec jest zainteresowany wybudowaniem tam bloku mieszkalnego dla uchodźców.

O sprawie informowaliśmy jako pierwsi na łamach portalu niezalezna.pl.

Kościół pw. św. Klemensa jest doskonale znany Polakom mieszkającym w Essen, mieście na zachodzie Niemiec. Odprawiane w nim są msze św. w języku polskim, działa wiele organizacji, w które angażują się nasi rodacy. Chociażby Klub "Gazety Polskiej". Proboszczem jest bardzo lubiany i szanowany ksiądz Jerzy Wieczorek. Wokół tego kościoła koncentruje się życie Polonii. - pisaliśmy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Niepokój w Essen. Zburzą polski kościół, aby zbudować osiedle domów?

W rozmowie z Państwową Agencją Prasową sprawę skomentował ks. prof. Paweł Bortkiewicz - członek Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, wykładowca Wydziału Teologicznego i kierownik Zakładu Katolickiej Nauki Społecznej UAM w Poznaniu. Ks. prof. P. Bortkiewicz jest też członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP.

Mówimy tutaj o żywym polskim kościele, żywej polskiej misji katolickiej, w której gromadzi się regularnie półtora tysiąca ludzi w niedziele, a w ciągu tygodnia w tym kościele gromadzi się codziennie ok. 100 osób, co jest moim zdaniem fenomenem na warunki niemieckie 

- zaznaczył ks. Bortkiewicz.

Diecezja Essen powstała w 1956 r. Początkowo liczyła ok. 1,5 mln katolików. Obecnie ta liczba zmalała niemal o połowę. Spadająca liczba wiernych ma, zdaniem ks. Bortkiewicza, istotny wpływ na zaistniałą w Essen sytuację.

W 2008 r. biskupstwo podjęło działania na rzecz pewnej restrukturyzacji parafii. Ta restrukturyzacja jest charakterystyczna dla Kościoła niemieckiego i polega na łączeniu kilku parafii w jedną wspólnotę, w jedno centrum duszpasterskie. W Essen zaczęto łączyć po 4-5 parafii w jedno centrum. W ten sposób redukowano poszczególne ośrodki. Okazało się to jednak mało wystarczające, jeśli chodzi o postępujący dalej kryzys Kościoła niemieckiego, i w 2015 r. zdecydowano się na drugi etap tej restrukturyzacji, który został przez biskupa scedowany na ręce poszczególnych wspólnot parafialnych, poszczególnych zarządów 

- opisał sytuację ks. prof. Bortkiewicz.

Ks. prof. Bortkiewicz zwraca uwagę na fakt, że mimo podejmowanych działań, „poza nielicznymi wyjątkami, niemiecki Kościół nie potrafi się uporać z rzeczywiście spadającą liczbą katolików”.

Towarzyszy temu próba dorównania do standardów Kościoła luterańskiego na takiej zasadzie, że tolerancja, pluralizm, pewna równość standardów będą stanowiły tutaj jakieś wyjście. A Kościół luterański przestał być Kościołem, a stał się instytucją socjalno-charytatywno-kulturową 

– mówi ks. prof. Bortkiewicz.

Niestety, Kościół katolicki idzie w Niemczech w kierunku rozmywania swojej własnej tożsamości. To widać także w skali o wiele poważniejszej poprzez wpływy hierarchów Kościoła niemieckiego na obecny kierunek zmian w Kościele katolickim powszechnym. Zamiast wykazania większej troski w stronę autentycznego duszpasterstwa mamy ogromną troskę skierowaną w stronę decyzji administracyjnych, pewnego menedżmentu 

- zaznaczył ks. prof. Bortkiewicz.

Dodał, że w „kuriach biskupich pracuje po kilkuset pracowników administracyjnych, co jest równoważne niejednokrotnie z liczbą księży posługujących na terenie danej diecezji”.

Problemem jest to, że Kościół niemiecki z jednej strony sam, będąc bardzo ubogi w swoje duchowieństwo, nie jest otwarty na księży przychodzących z zewnątrz, a zwłaszcza na księży polskich. Mówię o tym na podstawie pewnych batalii, które przetoczyły się w diecezjach bodajże esseńskiej, kolońskiej, akwizgrańskiej. W parafiach pracowało po dwóch polskich duszpasterzy i usiłowano tę liczbę zredukować tylko do jednego. Nie było to podyktowane skurczeniem się tych wspólnot parafialnych ani zmianą potrzeb. Było wręcz przeciwnie. Ale w ramach działań administracyjno-statystycznych usiłowano tych księży po prostu pozbawić etatów

- podkreślił ks. prof. Bortkiewicz.

Na skutek interwencji wiernych, sprawą sprzedaży deweloperowi terenów i kościoła św. Klemensa w Essen zainteresował się biskup ordynariusz. Kolejne spotkanie w tej sprawie ma się odbyć 10 września. 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Essen #kościół

redakcja