Sprawą "fiskalnej żarówki" przez kilka miesięcy żyła cała Polska. Urzędniczka skarbówki, która zastosowała prowokację wobec mechanika samochodowego, nie zostanie ukarana za jazdę autem bez należytego oświetlenia. Sąd w Bartoszycach umorzył dziś postępowanie. Obwiniona urzędniczka Joanna L. nie przyszła do sądu, reprezentował ją adwokat.
Rzecznik prasowa olsztyńskiego Sądu Okręgowego Agnieszka Żegarska poinformowała, że postanowienie bartoszyckiego sądu o umorzeniu postępowania nie jest prawomocne. Jak podała w komunikacie, w ocenie sądu rejonowego z materiału dowodowego wynika, że faktycznie Joanna L. dopuściła się prowadzenia pojazdu wiedząc, że nie jest należycie zaopatrzony w wymagane urządzenia.
"Sąd zwrócił jednak uwagę, że obwiniona bezpośrednio po zauważaniu braku żarówki udała się do profesjonalisty w celu uzupełnienia tego braku. Sąd Rejonowy w takim zachowaniu obwinionej nie dopatrzył się społecznej szkodliwości czynu"
- wyjaśniła rzecznik sądu.
Wniosek do sądu o ukaranie Joanny L. za kierowanie pojazdem bez należytego oświetlenia wniosła bartoszycka policja. Według policji, która dostała taką informację od anonimowego zgłaszającego, obwiniona w listopadzie 2017 r. na drodze gminnej z Bartoszyc do Sędławek kierowała samochodem, wiedząc, że nie jest "należycie zaopatrzony w wymagane urządzenie", tj. w żarówkę pozycyjną lampy tylnej prawej. Za takie wykroczenie grozi grzywna.
Sądowe postępowanie miało związek z głośną sprawą "fiskalnej żarówki". Dwie urzędniczki skarbówki dojechały autem bez sprawnej żarówki do warsztatu samochodowego w Sędławkach. Poprosiły o wymianę żarówki, nie przedstawiając się jako pracownice skarbówki. Było to pretekstem do przeprowadzenia tam kontroli. Mechanik samochodowy za 10 zł wymienił żarówkę w aucie, nie wydając paragonu fiskalnego. Zamontował własną żarówkę, ponieważ warsztat nie miał sklepu z częściami zamiennymi, a kasa fiskalna była już zamknięta.
Ponieważ mechanik nie przyjął 500-złotowego mandatu, którym go chciały ukarać urzędniczki, sprawa trafiła do sądu, gdzie postępowanie w tej sprawie trwało rok. Sąd I instancji dwukrotnie uznał mechanika za winnego zarzucanego mu czynu, ale odstąpił od wymierzenia kary. Naczelnik Urzędu Skarbowego w Bartoszycach nie godziła się z takim rozstrzygnięciem i wnosiła apelację, domagając się ukarania mechanika 600-złotowym mandatem.
Kiedy sprawa stała się głośna w mediach, naczelnik wycofała apelację, a Sąd Okręgowym w Olsztynie pozostawił sprawę bez rozstrzygnięcia. Tym samym uprawomocnił się wyrok uznający mechanika za winnego, ale bez wymierzenia kary finansowej. Jak ocenił sąd, na częściowe zrozumienie może zasługiwać postępowanie obwinionego – chęć udzielenia pewnej formy pomocy dwóm podróżującym kobietom za symboliczną kwotę 10 zł (w tym z uwzględnieniem ceny samej żarówki), przy czym należy mieć na uwadze, że usługa taka w serwisie kosztuje znacznie drożej.
Pod koniec ubiegłego roku ówczesna naczelnik Urzędu Skarbowego w Bartoszycach złożyła rezygnację z zajmowanej funkcji i została odwołana przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Pozostaje pracownikiem skarbówki.