Członkowie zarządu Orlenu za PO-PSL tym różnili się ode mnie, że gdy wstawali rano, zastanawiali się, jak pomóc zarobić kolegom i znajomym. Tymczasem ja, gdy wstaję, myślę, co zrobić, aby grupa lepiej funkcjonowała - z Danielem Obajtkiem, prezesem PKN Orlen, rozmawia Piotr Nisztor.
Największy strategiczny dziś projekt to połączenie Orlenu z Lotosem. Zgodnie z zapowiedziami transakcja ta ma zostać zakończona w połowie przyszłego roku. Czy jednak nie obawia się Pan, że protesty niektórych środowisk, np. tych wywodzących się z Pomorza, mogą ją opóźnić lub wręcz uniemożliwić?
Naprawdę nie ma powodu do obaw. Nie wiem, przeciwko czemu miałyby być protesty. Wybrzeże nic nie straci na przejęciu Lotosu przez Orlen. Przecież nie spakujemy i nie wywieziemy rafinerii! Nic się nie zmieni również w kwestii podatkowej. Trzeba też pamiętać, że połączenie Orlenu z Lotosem to nie jest nowy pomysł. Mówiło się o tym od przynajmniej 20 lat. W tym czasie wydano krocie na analizy w tym zakresie. Pozytywnie oceniały ten pomysł rynki finansowe, a także – moi poprzednicy. Mimo to dotychczas nikt nie miał odwagi, aby go wprowadzić w życie. Tymczasem to logiczny krok ku wzmocnieniu bezpieczeństwa energetycznego RP. Jeśli Orlen – jako największa spółka kontrolowana przez skarb państwa – nabył strategiczne aktywa w Czechach czy na Litwie, to dlaczego mamy nie nabyć aktywów Lotosu? Skorzysta na tym polska gospodarka.
[...]
Nie wszystkim jednak te zmiany personalne się podobają. Tuż po objęciu stanowiska prezesa koncernu rozpoczął Pan prawdziwą rewolucję kadrową. Naprawdę tak szybkie i duże zmiany były niezbędne?
Nie jestem tu po to, aby się wszystkim podobać. Mam dobrze kierować spółką, dbać o jej majątek i poprawiać wyniki, tak aby akcjonariusze byli zadowoleni. Faktycznie zmiany w grupie są duże, ale uważam, że to dobry kierunek. Dzięki temu uda się skutecznie naprawić zaniechania i błędy popełnione za rządów PO-PSL. Przecież to właśnie wtedy doprowadzono do sytuacji, w której na 1700 polskich stacjach należących do Orlenu na półkach znajdowało się zaledwie 17–18 proc. rodzimych produktów! Zamierzam to zmienić. Chcę, aby do połowy roku produkty wytworzone w Polsce stanowiły 50 proc. całego dostępnego asortymentu. Już wprowadzamy na stacjach regały, na których będziemy promowali produkty regionalne. Chcemy w ten sposób ożywić polską gospodarkę. Te zmiany oznaczają ucięcie krociowych zysków różnych grup interesu. Zresztą nie tylko w zakresie zaopatrzenia. Zatrzymałem część procesów inwestycyjnych, które uznałem za niekorzystne dla grupy. Rozwiązałem szereg umów z zakresu marketingu i doradztwa. Stąd ataki na moją osobę.
[...]
Ostatnio Nowoczesna wystąpiła do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o zbadanie Pana oświadczeń majątkowych sprzed lat. Jak Pan komentuje to działanie?
To nie przypadek. Rozwiązałem umowę z pewną firmą eventową, która zarabiała na Orlenie miliony, a jednocześnie pracowała na rzecz tej partii. Zresztą ten wniosek do CBA jest absurdalny. Moje oświadczenia majątkowe były badane wielokrotnie nie tylko przez CBA, lecz także przez inne służby, w tym te skarbowe. Ktoś w Nowoczesnej nie odrobił lekcji. Nie tylko mylą nazwy spółek, w których radach nadzorczych zasiadałem, ale składają wniosek o zbadanie moich oświadczeń z 2009 czy 2010 r., co jest niemożliwe, bo zgodnie z prawem dokumenty finansowe bada się tylko pięć lat wstecz. Mało tego, te działania podejmuje niejaki pan Marek Sowa. To nie jest przypadkowa osoba. Robi to w interesie rodziny. Przecież jego brat ks. Kazimierz Sowa nie tylko wielokrotnie wypowiadał się jako zwolennik PO, lecz także wspólnie z Jackiem Krawcem, byłym prezesem Orlenu, został nagrany w restauracji Sowa i Przyjaciele. I powiem tak: niech pan Marek Sowa nadal mnie atakuje. Im będzie to robił agresywniej i głośniej, tym bardziej będę się utwierdzał w słuszności moich decyzji w Orlenie.
Jedna z pierwszych Pana decyzji w Orlenie dotyczyła zmniejszenia wynagrodzeń w koncernie. To nie przysporzyło Panu przyjaciół w spółce…
Wszystkie moje decyzje podejmowałem z korzyścią dla grupy. Nie chciałbym jednak szczegółowo tego rozwijać. Mogę tylko powiedzieć, że politycy Platformy zapomnieli, iż to właśnie za ich czasów prezes Jacek Krawiec otrzymywał w sumie miesięcznie sześć razy więcej, niż wynosi dziś moje wynagrodzenie. On jeden zarabiał więcej niż wszyscy inni członkowie zarządu razem wzięci. Jak więc dziś opozycja śmie nas krytykować i oszukiwać opinię publiczną?! Zresztą po ośmiu latach rządów PO-PSL pozostało jeszcze sporo do naprawienia w spółce. Przecież to wtedy wyprzedano kluczowe, przynoszące zyski firmy obsługujące grupę. Wśród nich podmiot odpowiedzialny za transport kolejowy paliw. Członkowie zarządu Orlenu za PO-PSL tym się różnili ode mnie, że gdy wstawali rano, zastanawiali się, jak pomóc zarobić kolegom i znajomym. Tymczasem ja, gdy wstaję, myślę, co zrobić, aby grupa lepiej funkcjonowała.
Cały wywiad z prezesem Orlenu w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie"
? „Na 1700 polskich stacjach, należących do #Orlen.u, na polkach znajdowało się zaledwie 17-18 proc. rodzimych produktów. Zamierzam to zmienić” - mówi prezes @PKN_ORLEN @DanielObajtek Cały wywiad w weekendowej @GPCodziennie #GPC . Polecam @PNisztor. pic.twitter.com/xAYl8momAp
— GP Codziennie (@GPCodziennie) April 27, 2018