- Cóż to za manifest, który bazuje na uderzaniu w symbole pełne naprawdę ważnych kontekstów? Pozostaje mieć nadzieję, że w jednym te panny mają rację – że są ostatnim pokoleniem, ostatnim takim pokoleniem, które mając wszelkie narzędzia pozwalające budować tożsamość, wiedzę o przeszłości i świecie, pozwala sobie na szarganie tego wszystkiego w najbardziej idiotyczny z możliwych sposobów - pisze Tomasz Łysiak, komentując oblanie farbą rzeźby Syrenki warszawskiej nad Wisłą przez „osoby aktywistyczne”.
Jakby się ktoś stęsknił za „Ostatnim Pokoleniem” czy też „Kolektywem Bombelki” to miał on kolejny występ na Dzień Kobiet. „Osoby aktywistyczne” (tak o sobie piszą) oblały farbą rzeźbę Syrenki warszawskiej nad Wisłą. Działają w tym samym „kolektywie”, który rozbił jubileuszowy koncert Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej, wbiegając na scenę koło dyrygenta z transparentem i krzycząc: „Nasz świat płonie. Życie wokół nas umiera na naszych oczach. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które ma szansę coś zmienić. Rząd wydaje miliardy na nowe autostrady do piekła. Żądamy radykalnego zwiększenia inwestycji w transport publiczny i tanich biletów. To przedstawienie nie może dłużej trwać!”. Co musiał przeżyć dyrygent świętujący osiemdziesięciolecie urodzin i sześćdziesięciolecie pracy twórczej? Trudno sobie wyobrazić. Ale zachował się godnie. Wyrwał „kolektywowi” transparent i dyrygował dalej – a orkiestra grała „Mszę koronacyjną” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Biedny Mozart – jakieś msze komponował zamiast requiem dla transportu publicznego, czy operę o tramwajach i Zielonym Ładzie.
Z kolei oblewając farbą warszawską Syrenkę „osoby aktywistyczne” wrzeszczały o tym, że są „ostatnim pokoleniem”. Jedna z nich wyjaśniła, że w ten sposób świętuje Dzień Kobiet. Prawdopodobnie „kolektyw” nie wie, że z pomnikiem wiąże się piękna historia kobiet polskich. Rzeźbę wykonała Ludwika Nitschowa w latach 1936-1938. Do uchwycenia twarzy Syrenki pozowała rzeźbiarce młoda dziewczyna – Krystyna Krahelska, którą zresztą polecił artystce prezydent Warszawy Stefan Starzyński (przyjaźniący się z matką Krysi). Krahelska studiowała geografię, historię i etnografię. W czasie wojny wstąpiła do AK i napisała słynną piosenkę „Hej, chłopcy, bagnet na broń!”. Pierwszego dnia Powstania Warszawskiego sanitariuszka „Danuta” została trzykrotnie postrzelona w klatkę piersiową, gdy ratowała rannego kolegę. Odtransportowano ją do polowego szpitala, gdzie marła następnego dnia. Patrząc na pomnik nad Wisłą nie sposób nie pamiętać kto do niego pozował. Co oznaczało więc wylanie pomarańczowej farby na Syrenkę przez „Kolektyw Bombelki” czy też „Ostatnie Pokolenie”? Bluzg na kobiety artystki? Wyrzyg na Warszawę? Prowokację bazującą na tym, że wzbudzi to powszechne oburzenie?
Cóż to za manifest, który bazuje na uderzaniu w symbole pełne naprawdę ważnych kontekstów? Pozostaje mieć nadzieję, że w jednym te panny mają rację – że są ostatnim pokoleniem, ostatnim takim pokoleniem, które mając wszelkie narzędzia pozwalające budować tożsamość, wiedzę o przeszłości i świecie, pozwala sobie na szarganie tego wszystkiego w najbardziej idiotyczny z możliwych sposobów.