Od ponad roku oddziały USA stacjonują w Polsce i krajach bałtyckich. Wkrótce kolejni wyruszą w drogę do naszego kraju. Niezadowolenia z tego faktu nie kryją Niemcy, a szczególnie Brandenburgia wykazuje dużą rezerwę wobec amerykańskich żołnierzy.
Amerykańscy żołnierze wraz z ciężkim sprzętem będą pod koniec maja i w czerwcu przejeżdżać tranzytem przez Niemcy w drodze do Polski i trzech krajów bałtyckich. Amerykańskie dowództwo wymienia żołnierzy stacjonujących w Polsce, na Litwie, w Estonii i na Łotwie, biorących udział w operacji Atlantic Resolve – informuje "Tagesspiegel".
Zdaniem gazety "pomimo protestów Rosji, która mówi o prowokacji i zagrożeniu bezpieczeństwa, kontyngent NATO w Europie Wschodniej byłby w przypadku ataku ze strony Rosji jedynie >>drutem, o który można się potknąć<<".
Jednak amerykańscy żołnierze nie mogą liczyć na ciepłe powitanie ze strony wszystkich – szczególnie Brandenburgia podchodzi do nich z dużą rezerwą. Premier tego kraju związkowego, Dietmar Woidke oświadczył, że Niemcy i Polska są sojusznikami w NATO, dlatego Polska może zawsze liczyć na Niemcy.
Zastrzegł, że jest zwolennikiem intensywnego dialogu z Rosją. W styczniu 2017 roku Woidke zbulwersował opinię publiczną w Polsce swoją wypowiedzią, że potrzebny jest raczej dialog z Moskwą, a nie „jeżdżenie wzdłuż granicy tam i z powrotem czołgami”. Polityk SPD jest koordynatorem niemieckiego rządu do dialogu Polską. Woidke odmówił powitania amerykańskich żołnierzy, nie chciał także wdrapać się na czołg – przypomina dw.com.