Niknące poparcie w sondażach, kuriozalne komunikaty, z których nie wiadomo, czy trwa bojkot wyborów, czy kampania - to problemy, które ma obecnie kandydatka Platformy Obywatelskiej na stanowisko prezydenta Polski, Małgorzata Kidawa-Błońska. Problem w tym, że gdy już pojawi się na wizji, zamiast poprawić swoje notowania, prezentuje pomyłki, które aż proszą się o komentarz. Tym razem opowiedziała wyborcom o tym, że "nie można głosować kart do głosowania", cokolwiek to miało znaczyć.
W opublikowanym na początku maja sondażu wyborczym kandydatka Platformy Obywatelskiej dostała zaledwie 2 procent poparcia. "Tak słabego wyniku kandydat PO w wyborach prezydenckich nie miał bodaj od samego powstania partii" - pisaliśmy wówczas. A dodatkowego smaczku dodawał fakt, że sondaż ten przeprowadzono na zlecenie portalu Oko.press, delikatnie mówiąc, sympatyzującego z Platformą Obywatelską.
Problem w tym, że takie wypowiedzi jak ta dla WP.pl nie pomagają w budowie wizerunku poważnego polityka.
Żaden urzędnik nie ma prawa wydawać środków, głosować kart do głosowania, kiedy jeszcze ustawa nie jest wdrożona w życie
- powiedziała Kidawa-Błońska.
Pamiętajcie: „Żaden urzędnik nie może głosować kart do głosowania”. pic.twitter.com/8oNbtRsTiO
— Edyta Kazikowska (@KazikowskaEdyta) May 11, 2020
Pani Małgorzata Kidawa-Błońska to dzisiaj prawdziwa wizytówka PO. To nie pierwsza kuriozalna wypowiedź kandydatki KO, dlatego dzisiaj jest ona daleko w tyle w sondażach
- mówił z kolei w rozmowie z naszym portalem profesor Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, podsumowując poprzednie kontrowersyjne wypowiedzi kandydatki.