Jeżeli 10 maja PiS będzie chciało przeprowadzić pseudowybory w czasie pandemii usługą pocztową, to nie są wybory, ja w takiej zabawie nie będę brała udziału jako obywatel i jako kandydat - zapewniła dzisiaj kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska. Jednak nie wycofała się z wyborów. Jak tłumaczyć tę zawiłą retorykę specjalnie dla portalu Niezalezna.pl komentują politolodzy.
- Osobiście nie mam pojęcia, jakie obecnie stanowisko ws. wyborów prezydenckich ma pani Małgorzata Kidawa-Błońska. Mam wrażenie, że odpowiedzi w tej kwestii nie zna sama kandydatka KO i jej sztab. Pani Kidawa-Błońska stoi w permanentnym rozkroku. Z jednej strony mówi, że nie chce brać udziału w wyborach, z drugiej odmawia złożenia oficjalnego pisma do PKW, w którym zrezygnowałaby z udziału w wyborach. Myślę, że jest to gra obliczona na to, aby wytłumaczyć opinii publicznej ewentualny słaby wynik. Jeśli Małgorzata Kidawa-Błońska otrzyma 2-3 procent wówczas powie, że ten wynik jest konsekwencją tego, że nie chciała brać udziału w takich wyborach i jasno komunikowała to swoich wyborcom. Można zgłaszać szereg zastrzeżeń dot. korespondencyjnej formy wyborów, ale każdy wyborca zasługuje na to, aby jego kandydat w sposób jednoznaczny określił, czy zamierza startować w wyborach czy też nie, a kandydatka KO nie potrafi tego zrobić. Najlepiej tę sytuację podsumował jeden z portali, który napisał, że Błońska chce wziąć udział, a Kidawa się wycofuje
- mówi dr Sebastian Gajewski z Centrum Ignacego Daszyńskiego:
Z kolei prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach nazywa Małgorzatę Kidawę-Błońską "prawdziwą wizytówką PO". Dlaczego?
- Pani Małgorzata Kidawa-Błońska to dzisiaj prawdziwa wizytówka PO. To nie pierwsza kuriozalna wypowiedź kandydatki KO, dlatego dzisiaj jest ona daleko w tyle w sondażach. Patrząc właśnie na sondaże, gdzie prawie zawsze prezydent Duda wygrywa w pierwsze turze – możemy zaryzykować tezę, że tak naprawdę nie ma dla niego kontrkandydata. Dzisiejsze słowa pani Kidawy-Błońskiej to czysta klasyka idąc za mistrzem w tej kategorii, czyli byłym prezydentem Lechem Wałęsą, który był za, a nawet przeciw. Tylko, że pan Wałęsa był elektrykiem i mimo wszystko choćby dlatego jemu więcej wypadało. Mam wrażenie, że PO nie wie do końca, po co jest w polityce - czy po to, aby reprezentować interes państwowy czy po to, aby dbać o swój interes partyjny. Gdyby Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że będzie kandydowała wtedy, kiedy będzie to w interesie jej partii to byłoby to dużo bardziej uczciwe i zrozumiałe
- podkreśla.
Inny z ekspertów uważa, że Małgorzata Kidawa-Błońska "już dawno abdykowała w walce o urząd prezydenta".
- Widać, że w samej PO, jeśli chodzi o kierownictwo, kandydatura pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej budzi daleko idące wątpliwości. Być może jest to próba ucieczki do przodu, czyli uzasadnienia braku woli walki wyborczej. Myślę, że pani Kidawa-Błońska już dawno abdykowała w walce o urząd prezydenta. To próba pseudobojkotu. Jeśli spojrzymy na to, że druga partia wśród opozycji, która aspiruje na to, aby być główną partią opozycyjną, czyli PSL zajmuje inne stanowisko, to tylko pokazuje słabość całej opozycji. Obie te partie są zainteresowane przede wszystkim walką między sobą, dlatego dla Władysława Kosiniak-Kamysza wypowiedź kandydatki KO to pozytywna wypowiedź. Nie sądzę, aby do tej próby bojkotu dołączyła jakakolwiek inna partia. Notowania PO spadają, stąd też takie stanowisko ich kandydatki.
- zaznacza dr Krzysztof Kawęcki z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie.